38-letnia pacjentka twierdzi, że prof. Bohdan Chazan ze Szpitala im. św. Rodziny celowo odwlekał moment, w którym można było usunąć ciążę. Jej dziecko części czaszki, części podniebienia, części nosa, jego mózg się nie rozwija i że cierpi na wodogłowie. Zdaniem lekarzy, jest skazane na śmierć. Jak to wpłynie na jej psychikę?
Dr Marek Balicki, psychiatra, były minister zdrowia: To ogromne obciążenie psychiczne. Taki poród, a potem widok i śmierć ciężko chorego dziecka jest ogromną traumą. Do tego dokłada się cierpienie fizyczne. Pamiętajmy, że ciąża przy uszkodzonym płodzie jest zawsze ciążą wysokiego ryzyka i stanowi dodatkowe zagrożenie dla życia pacjentki.
Prof. Romuald Dębski, który przejął pacjentkę po prof. Chazanie powiedział „Rz", że dziecko urodzi się najprawdopodobniej przez cesarskie cięcie. Czy to nie bardziej humanitarne, niż kazać kobiecie je rodzić przez kilka godzin, jak chciano w Szpitalu św. Rodziny?
Niekoniecznie. Cesarskie cięcie zawsze wiąże się z ryzykiem. Nie tylko utraty zdrowia matki, ale i powikłaniami, uniemożliwiającymi zajście w kolejną ciążę. Jeśli okaże się, że po urodzeniu upośledzonego dziecka pacjentka nie będzie mogła mieć kolejnych dzieci, co dla jej psychiki będzie dodatkowym, bardzo silnym obciążeniem.
Pojawiają się głosy, że kobieta mogła iść do innego szpitala, bo ten na Madalińskiego w całej Warszawie znany jest jako antyaborcyjny.