Rząd Kopacz jest pierwszym polskim gabinetem, który funduje sobie poważną reformę służby zdrowia w roku wyborczym. Lecznictwo to na tyle drażliwa kwestia, że do tej pory rządy wprowadzały zmiany zaraz na początku swego urzędowania (gabinety Buzka, Millera i Tuska) albo nie wprowadzały ich wcale.
Rząd Kopacz nie ma wyjścia – dotychczasowy system w 2014 r. ostatecznie udowodnił swą niewydolność, gdy się okazało, że na wizyty u części specjalistów trzeba czekać latami.
Bartosz Arłukowicz dość dobrze zdefiniował problemy służby zdrowia i przygotował pakiet zmian, który wszedł w życie od nowego roku. Najważniejsze zadanie, które stoi przed ministrem, to zmniejszenie kolejek do specjalistów i sprawne diagnozowanie chorych na nowotwory. Dlatego Arłukowicz likwiduje limity na leczenie onkologiczne, zobowiązuje lekarzy rodzinnych do wychwytywania potencjalnych chorych, a specjalistów – do przyjęcia ich w ciągu dwóch tygodni. Pełna diagnoza – wraz z badaniami – ma być znana w ciągu dziewięciu tygodni.
To słuszny kierunek, ale nie można lekceważyć głosów środowisk medycznych przestrzegających, że taki kalendarz jest nierealny ze względu na zbyt małą liczbę specjalistów w niektórych regionach. Dlatego niezbędne jest, aby reforma była na bieżąco monitorowana i korygowana.
Zmiany proponowane przez Arłukowicza zmodyfikują praktycznie cały system leczenia pacjentów w Polsce. W pierwszej kolejności minister musi poradzić sobie z oporem Porozumienia Zielonogórskiego, największej organizacji lekarzy rodzinnych. To właśnie na nich spadnie duża część zmian. Żeby zmniejszyć kolejki do specjalistów, minister chce lekarzom rodzinnym dołożyć pracy i wymusić zlecanie pacjentom badań, które do tej pory woleli spychać właśnie na specjalistów. Arłukowicz proponuje lekarzom rodzinnym większe pieniądze, tyle że im zależy na status quo – dlatego zamknęli gabinety od 2 stycznia. Choć związkowcy z PZ co roku przeciągają strunę, żeby wyrwać parę dodatkowych groszy z budżetu NFZ, to Arłukowicz zdaje się nie rozumieć, że nie będzie w stanie naprawić służby zdrowia, działając w całkowitej kontrze do środowisk lekarskich.