Co pewien czas budzi się do życia któryś z około 800 potencjalnie aktywnych wulkanów. Choć najbardziej niebezpieczne z nich są stale monitorowane, i tak nie zawsze udaje się przewidzieć moment wybuchu.
Tuż przed erupcją magma znajdująca się pod ziemią przemieszcza się, powodując deformację gruntu. Zwykle ruch ten zaczyna się z boku wulkanu lub na skraju krateru. Najłatwiej dostrzec takie zmiany z kosmosu. Dlatego brytyjscy naukowcy w ramach projektu COMET opracowali system monitorowania obszarów aktywnych wulkanicznie za pomocą dwóch satelitów Sentinel-1. Skanują one powierzchnię ziemi, a raporty wysyłają do centrum COMET. Dane są analizowane metodą satelitarnej interferometrii radarowej, która wykrywa zmiany rzędu kilku milimetrów.
Próby nowego systemu przeprowadzono na Islandii, teraz testuje się go w Europie i w Azji. Czeka Afryka oraz Ameryka Środkowa i Południowa. Na wdrożeniu systemu najbardziej zyskają kraje uboższe, które nie mają środków na stałą obserwację wulkanów.