W laboratorium Asiera Marzo nad czarną kostką unosi się w powietrzu niewielka niebieska kulka. Lewituje. Bez dotykania ani żadnego innego widocznego fizycznego działania naukowcy mogą ją przesuwać i obracać w powietrzu.
Jeżeli ktoś oglądał filmy serii „Star Trek", „Gwiezdne wojny" czy o porwaniach ludzi przez UFO, już wie – tak działa „wiązka przyciągająca" (tractor beam) pozwalająca na odległość poruszać przedmiotami. Wiązka w laboratorium wykorzystuje dźwięki niesłyszalne dla ludzkiego ucha. Na razie umożliwia manipulowanie niewielkimi przedmiotami – do 4 milimetrów średnicy. UFO porywające krowy w stanie Nowy Meksyk musi mieć lepszą wersję tego urządzenia.
System jest dziełem naukowców z brytyjskich uniwersytetów Sussex i Bristol oraz hiszpańskiego Uniwersytetu Navarry. W pracach pomagała również brytyjska firma Ultrahaptics. Podobne, lecz prostsze systemy opracowane dotąd wykorzystywały lasery i mogły poruszać pojedynczymi cząsteczkami. Amerykańska NASA wydała 100 tys. dolarów na sprawdzenie, czy ta technika może mieć praktyczne zastosowanie.
– Dźwięk jako fala mechaniczna ma możliwość przekazywania siły na inne obiekty – mówi Asier Marzo. – Jeśli nie wierzycie, to przypomnijcie sobie uczucie z koncertów – wasze klatki piersiowe wibrowały w rytm muzyki.
Czarny sześcian to zestaw 64 przetworników (głośników) wytwarzających dźwięki o częstotliwości ok. 40 kiloherców. To znacznie wyższe tony, niż możemy usłyszeć. Głośniki wytwarzają ciśnienie, które – teoretycznie – powinno odpychać zawieszone w powietrzu przedmioty.