Przy dźwiękach fanfar, przed oczami ponad 4 tys. gości, w tym polityków i miejscowych celebrytów, i z państwową flagą powiewającą na wielkich ekranach Chińczycy przedstawili światu swój pasażerski odrzutowiec. C919 w dziewiczy lot ruszy dopiero w przyszłym roku.
Jest on dziełem państwowej spółki COMAC (Commercial Aircraft Corporation of China). To wąskokadłubowy samolot zdolny pomieścić 168–174 pasażerów. Konfiguracja kabiny nie jest jeszcze znana, bo wnętrze pierwszego egzemplarza wyłożono bawełnianą matą i ustawiono w nim aparaturę pomiarową. Szacuje się, że jego zasięg będzie wynosił od 4 do 5,5 tys. kilometrów, co pozwoli na obsługiwanie tras między najważniejszymi miastami Azji.
Maszyna została skonstruowana z myślą o tanich liniach lotniczych. Chińczycy i w tym przypadku stosują swoją zwykłą strategię. C919 będzie o blisko jedną trzecią tańszy od porównywalnych maszyn Airbusa i Boeinga. Ma kosztować od ok. 50 mln dolarów. Boeing 737 kosztuje od ok. 78 do 108 mln dolarów. Airbus A320 – od 72 do 120 mln.
Chińczycy nie ukrywają dumy. – Wielki naród zasługuje na własny duży samolot. W tej dziedzinie nie możemy polegać całkowicie na imporcie – mówił na premierze C919 szef lotnictwa cywilnego kraju Li Jiaxiang. Władze podkreślają zaangażowanie chińskiego przemysłu w konstrukcję odrzutowca – 200 przedsiębiorstw, 36 uniwersytetów i setki tysięcy pracowników. Chwalą się, że przy budowie kadłuba wykorzystano materiały kompozytowe „takie jak w dreamlinerze".
Eksperci podkreślają, że C919 jest bardzo podobny do maszyn Airbusa. Ma nawet identyczny system sterowania z charakterystycznymi joystickami. Nie jest też pewne, czy maszyna jest do końca oryginalnym dziełem chińskiej myśli technicznej. Wiadomo bowiem, że silniki dostarcza amerykańsko-francuskie konsorcjum CFM International, systemy zasilania i podwozie amerykański Honywell. Systemy elektryczne i kontroli lotu, radary i kilka innych „drobiazgów" również robią dla COMAC Amerykanie.