Berlińska firma Medici Living Group, zarządzająca mieszkaniami w formule co-livingu, oraz notowany na giełdzie we Frankfurcie fundusz Corestate Capital połączyły siły, by w ciągu trzech–pięciu lat zainwestować miliard euro i zbudować portfel 6 tys. lokali w około 35 budynkach w Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii i Polsce.
– Nad Wisłą planujemy zainwestować do 20 proc. wartości całego ogłoszonego programu, czyli 200 mln euro (ok. 850 mln zł) – mówi „Rzeczpospolitej" Gunther Schmidt, prezes i założyciel Medici Living Group.
Cyfrowi nomadzi
Inwestor szacuje, że postawi siedem budynków z 1,2 tys. mieszkań na wynajem oraz rozbudowanymi częściami wspólnymi: kuchnią, jadalnią, łazienkami, pralnią, salą telewizyjną. Słowem – jak w nowoczesnym prywatnym akademiku. Jak podkreśla Schmidt, milenialsi nie chcą żyć w jednym miejscu, a tym bardziej wydawać pieniędzy na zakup własnego mieszkania. Są mobilni, więc potrzebują niewielkiego lokum do spania i infrastruktury zapewniającej wygodne życie w gronie rówieśników. To kolejny przejaw pokoleniowych i mentalnych zmian po sukcesie co-workingu, czyli wspólnych przestrzeni do pracy w biurowcach czy car-sharingu.
– Przyglądaliśmy się waszemu rynkowi i jesteśmy zachwyceni Warszawą i Krakowem. Jesteśmy przekonani, że popyt na co-living będzie tam bardzo wysoki – kontynuuje Schmidt. – Nasz partner, Corestate, jest aktywny na polskim rynku i będziemy czerpać z tego doświadczenia – dodaje.
W Polsce nie ma jednak dużych portfeli mieszkań na wynajem, które mogliby kupić zagraniczni inwestorzy, nie wspominając o nieruchomościach przystosowanych do co-livingu.