Ujawniony wczoraj raport Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pokazuje nie tylko nieuprawnione podwyższanie cen. Inne zarzuty to m. in.: zwlekanie z przeniesieniem prawa własności, wysokie kary za odstąpienie od umowy, przymusowy zarząd nieruchomością przez dewelopera (lub wyznaczoną przez niego firmę) w ciągu kilku lat po oddaniu inwestycji. Deweloperzy wymuszają też na klientach podpisywanie niekorzystnych umów na dostawy wody, Internet, telewizję kablową itp. Zastrzegają sobie również prawo do jednostronnego odebrania lokalu. Nie można im więc zgłosić ewentualnych wad.
- W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kilkaset osób skarżyło się na deweloperów -mówi Małgorzata Rothert, miejski rzecznik konsumentów w Warszawie.
I podkreśla, że część deweloperów wymusza na klientach oświadczenia, że rezygnują z wszelkich roszczeń wobec nich, lub że umowa (czy niektóre jej postanowienia) została indywidualnie wynegocjowana przez kupującego. Ma to uniemożliwić skierowanie do sądu ochrony konkurencji i konsumentów pozwu o uznanie za niedozwolone niektórych klauzul. Deweloperzy wykorzystują też każdy pretekst, aby odstąpić od umowy i sprzedać mieszkanie drożej innemu klientowi. Umowy kształtują zaś niejasno i niejednoznacznie, aby je potem swobodnie interpretować na swoją korzyść. Podobne zarzuty raport UOKiK formułuje wobec TBS i spółdzielni.
Ministerstwo Budownictwa, chcąc chronić klientów deweloperów, wraca do pomysłu sprzed kilku lat, aby wprowadzić tzw. rachunki powiernicze. Klient nie przekazywałby pieniędzy od razu deweloperowi, lecz wpłacał je na specjalny rachunek bankowy. Deweloper dostawałby je dopiero po zakończeniu kolejnego etapu robót (pisaliśmy o tym 24 lipca w tekście "Umowy przedwstępne tylko u notariusza").
-To powinno zabezpieczyć interesy kupujących -podkreśla minister Andrzej Aumiller.