– Ewidentnie wśród deweloperów trwa ostatnio wyścig po kapitał – ocenia Włodzimierz Giller, analityk DB Securities. – To także wyścig z czasem. Oni muszą kupować grunty, bo stale drożeją. A bez gruntów, i to kupionych po atrakcyjnych cenach, nie da się działać w tej branży. Wygrają ci, którzy kupią najlepsze działki po dobrych cenach. Trwa zatem wyścig po kapitał, m.in. z giełdy.
Dodatkowo, przy schłodzonym właśnie rynku sprzedaży, klienci nie kupują już dziur w ziemi. Coraz dłużej zastanawiają się nad inwestycją i dlatego spółki nie ściągają od ludzi gotówki z taką łatwością i wyprzedzeniem jak jeszcze na początku tego roku.
Spośród 13 spółek deweloperskich notowanych na warszawskiej giełdzie aż pięć to tegoroczni debiutanci. Do połowy listopada ich grono powiększy się jeszcze o kolejne dwie firmy, a kilka następnych czeka w kolejce na parkiet. Analitycy zaczynają porównywać wysyp spółek z tej branży, następujący tuż po najgorętszym dla niej okresie, z internetową bańką sprzed lat. Faktycznie, gdy w 2001 roku kończyła się internetowa hossa, na parkiet wchodziły tłumy firm z szyldem IT. Część robiła to tuż po zmianie dotychczasowego profilu działalności na nowe technologie.
– Rzeczywiście, widać ostatnio euforię na rynku deweloperskim i wiele spółek chce ją wykorzystać do zebrania kapitału z giełdy. Ja jednak widzę wiele różnic w stosunku do tego, co działo się z firmami internetowymi przed sześcioma laty – mówi Adam Ruciński, prezes kancelarii audytorów i doradców Ruciński i Wspólnicy.
– One oferowały pomysły i te pomysły nie wypaliły. Wartość spółek mogła w związku z tym spaść nawet do zera. W przypadku deweloperów nie jest to możliwe. Zawsze bowiem zostanie grunt, budynek, plan. Wartość może spaść, ale nie do zera. \Także Włodzimierz Giller przestrzega przed zbyt daleko idącymi porównaniami. Jego zdaniem długotrwałe perspektywy rozwoju deweloperów są o wiele lepsze niż firm IT przed laty. Przypomina, że kredyty hipoteczne wciąż stanowią u nas 8 proc. PKB, gdy na Zachodzie kilkadziesiąt procent. – Stopy poszły w górę, ale kredyt jest nadal w zasięgu wielu osób. I ta grupa będzie rosła wraz ze wzrostem dochodów. Patrząc na różnicę między liczbą gospodarstw domowych i mieszkań, wciąż brakuje nam 1,5 – 1,7 mln lokali – mówi analityk spółek deweloperskich. – Ryzyko inwestowania w deweloperów faktycznie jest jednak teraz nieco większe – zauważa Ruciński.