Rz: W jakich miastach Górnego Śląska deweloperzy najchętniej realizują nowe inwestycje mieszkaniowe?
Marek Oberta:
Nowe osiedla powstają głównie w Katowicach, Siemianowicach Śląskich i Gliwicach. Deweloperzy przymierzają się również do Bytomia i Zabrza. Górny Śląsk długo był zapomniany przez deweloperów – niewiele budowano. Po 1989 roku w Katowicach powstało zaledwie 6,3 proc. nowych lokali w ogólnej substancji mieszkań. Dla porównania, w Krakowie wskaźnik ten był znacznie większy – 20,1 proc., we Wrocławiu – 18,7 proc. Jednocześnie poprawiła się bardzo siła nabywcza mieszkańców Górnego Śląska. Według danych GUS pochodzących z I półrocza ubiegłego roku średnie wynagrodzenie brutto wynosiło 3694,38 zł, przewyższając średnią krajową o 883,42 zł. To był sygnał dla deweloperów, by zacząć budować w tym regionie. Poza tym była to jedna z ostatnich aglomeracji, które ominęła gorączka cenowa – szansa na czerpanie kolejnych dużych zysków. Stabilizacja rynku pracy oraz wysokie zarobki mieszkańców Śląska przyczyniły się do wzrostu popytu na nowe mieszkania.
Rz: Zatem można powiedzieć, że na Śląsku sporo się może wydarzyć?
Śląsk niebawem może się stać wielkim placem budowy – obecnie przygotowywanych jest wiele projektów mieszkaniowych, z których część może liczyć nawet po 500 – 1000 mieszkań. Dla mieszkańców oznaczać to będzie zdecydowanie większy wybór i pożądaną na rynku konkurencję. Na tym rynku są już obecni najwięksi międzynarodowi deweloperzy.