Mieszkam w budynku, w którym jest kilkanaście lokali mieszkalnych i cztery użytkowe. Właścicielem ponad połowy lokali jest jedna osoba, która na stałe mieszka za granicą i nie uczestniczy w większości zebrań. Nie była także obecna, gdy postanowiliśmy powołać wspólnotę mieszkaniową. Na wniosek jednego z członków wspólnoty przegłosowaliśmy wtedy, aby głosowanie odbywało się na zasadzie jeden właściciel – jeden głos.
Zgodnie z tą zasadą głosowania wybrano zarząd wspólnoty składający się z trzech osób oraz upoważniono go do podpisania umowy z nowym zarządcą nieruchomości. Mam poważne wątpliwości, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Nie jestem pewna, czy na pierwszym zebraniu wspólnoty powołującym zarząd itp. muszą być wszyscy właściciele bądź ich pełnomocnicy? Czy zasada głosowania jeden właściciel – jeden głos jest w naszym przypadku uzasadniona?
Odpowiada Krzysztof Dziewior, Centrum Informacji i Doradztwa Mieszkaniowego
– Przede wszystkim muszę sprostować wypowiedź dotyczącą tego, że na zebraniu postanowili państwo powołać wspólnotę mieszkaniową. Jest to absolutnie błędne rozumowanie, gdyż wspólnota nie powstaje w wyniku zwołania zebrania właścicieli, lecz w dniu, w którym pierwszy lokal uzyskuje status odrębności. Od tego momentu istnienie wspólnoty mieszkaniowej staje się faktem, a zebranie jej członków jest tylko czystą formalnością. Wtedy właśnie można określić skład zarządu, zasady prowadzenia ewidencji księgowej, względnie uchwalić wysokość wnoszonych przez właścicieli mieszkań zaliczek. Trudno jest mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytania dotyczące państwa wspólnoty.