M.L.: – Zawsze wiedzieliśmy, że zamieszkamy w domu. Początkowo miało to być Szczawno-Zdrój, uzdrowiskowa dzielnica Wałbrzycha, gdzie mieszkają rodzice Kasi, ale ceny gruntu są tam kosmiczne. Nawet szukaliśmy tam mieszkania, ale gdy się okazało, że za 80-metrowy lokal do totalnego remontu trzeba zapłacić 200 tys. zł, przeliczyliśmy wszystko i stwierdziliśmy, że metr kwadratowy zbudowanego domu będzie tańszy. A przecież dom to dom, nie trzeba wsiadać do samochodu, by wyjść na trawę, nie ma problemów z sąsiadami zza ściany, no i pomyśleliśmy, że nic tak nie będzie smakowało jak poranna kawa we własnym ogródku. Tyle że zakładaliśmy dziesięcioletnią perspektywę i budowanie sposobem gospodarczym, pewnie kolejne kilka lat.
Dlaczego kupiliście działkę na wsi?
K.L.: – Szukaliśmy czegoś blisko Wałbrzycha, a jednocześnie spokojnego miejsca w pięknej okolicy. I trafiliśmy do gminy Walim, gdzie miałam znajomych.M.L.: – Do Wałbrzycha mamy ok. 10 kilometrów, doskonały dojazd, a widok na Góry Sowie jest stąd cudowny.
Mogliście wybrać jeden z trzech projektów. Mogliście pofolgować marzeniom, w końcu dostaliście ok. 300 tys. zł w prezencie. Nie kusiło was, by wybrać większy dom, albo może bardziej wyszukany architektonicznie?
K.L.: – Gdy zobaczyliśmy projekt Lamii, tylko na siebie spojrzeliśmy i wiedzieliśmy, że to dokładnie taki dom, o jaki nam chodziło. Niewielkie przeróbki polegały w zasadzie na dostosowaniu budynku do specyfiki działki. Najpoważniejsza zmiana to powiększenie garażu po to, by nad nim powstała ponadtrzydziestometrowa pracownia, i zamiana okien wychodzących na ogród na drzwi balkonowe. Szkoda ograniczać tak piękny widok na góry.
Mieliście mnóstwo czasu, by przemyśleć jego urządzenie do ostatniego szczegółu.