Rz: Jak wygląda sytuacja na rynku gruntów w Polsce?
Artur Walczak:
Obrót gruntami jest dziś bardzo dynamiczny i charakteryzuje się dużo większą zmiennością, głównie wzrostem, w stosunku do rynku nieruchomości mieszkaniowych. Dzieje się tak z kilku powodów. Ceny mieszkań osiągnęły bardzo wysoki, czasami wręcz absurdalny poziom i pomimo ich lekkiej korekty np. w Warszawie potencjalny nabywca, przeglądając ceny ofertowe w prasie czy na portalach internetowych, nadal łapie się za głowę. Przykładowo w stolicy przy obecnej średniej cenie za metr kwadratowy mieszkania wynoszącej ok. 9 tys. zł, zakup mieszkania o powierzchni 100 mkw. traci sens z ekonomicznego punktu widzenia. Za kwotę 900 tys. zł możemy bowiem kupić działkę w podwarszawskiej miejscowości w odległości ok. 25 km od centrum, za 300 – 350 zł za mkw. Za działkę zapłacimy ok. 300 tys. zł, a za ok. 650 tys. zł postawimy wykończony dom o powierzchni około 150 mkw.
Co wpływa na dynamiczny wzrost cen ziemi?
Kolejną ważną przyczyną jest migracja ludzi z miast na przedmieścia. Według wielu analityków rynku nieruchomości prawdziwy wzrost cen działek jest dopiero przed nami, w związku z końcem okresu przejściowego po wejściu Polski do Unii, ograniczającego zakup ziemi rolnej przez cudzoziemców. Ruch na rynku działek rolnych spowodowany jest także informacjami na temat planów automatycznego przekwalifikowania gruntów rolnych w budowlane na terenie miast. Swoje znaczenie ma także wzrost zamożności społeczeństwa i zakupy gruntów w znanych i modnych miejscowościach turystycznych lub w częściach kraju atrakcyjnych pod względem wypoczynkowym i rekreacyjnym. Ceny ziemi idą w górę także z powodów inwestycyjnych, np. zbliżającego się Euro 2012.