Inwestorzy na razie nie będą szarżować

Firmy deweloperskie coraz częściej będą się zastanawiać nie tylko nad przesunięciem terminów wprowadzania nowych inwestycji, ale także nad zmianą ich przeznaczenia

Publikacja: 09.11.2008 11:15

Mariusz Feliński, dyrektor ds. strategii i analiz Partnerzy Nieruchomości

Mariusz Feliński, dyrektor ds. strategii i analiz Partnerzy Nieruchomości

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Deweloperzy z Warszawy od niedawna oficjalnie już mówią o kryzysie na rynku, weryfikują swoje plany. A jak odnajdują się w nowej sytuacji deweloperzy i pośrednicy z północy kraju?[/b]

[b]Mariusz Feliński:[/b] Co ciekawe, najwięksi lokalni gracze, czyli Invest Komfort, Inpro, Hossa, Allcon czy Ekolan, jak do tej pory praktycznie ze sobą nie konkurowali. Nawet pojawienie się deweloperów z Warszawy czy spoza kraju niewiele w tym układzie zmieniło. Na razie duże firmy o trójmiejskim rodowodzie mocno zaznaczają swoją obecność. Trudno przejechać przez miasto, by nie być bombardowanym ich inwestycjami. Billboardy i reklamy wielkoformatowe są porozwieszane na budynkach przy wszystkich głównych arteriach komunikacyjnych. Zmiany na rynku widać po zmianach stawek. Jeśli w połowie 2007 roku średnia cena na rynku pierwotnym wynosiła w Trójmieście ponad 8 tys. zł, to dziś jest to tylko 6500 zł za metr. Nie brakuje jednak ofert deweloperów o 1000 zł niższych.

[b]Czy pośrednicy mają większy ruch na rynku wtórnym niż deweloperzy?[/b]

Zawirowania na rynkach finansowych dotknęły całą branżę nieruchomości. Zaostrzone kryteria udzielania kredytów hipotecznych powodują zmniejszenie zaufania klientów do zakupu nieruchomości. W lepszej sytuacji znajdują się biura nieruchomości obracające mieszkaniami na rynku wtórnym. Jest tu coraz większy ruch, zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę pojawiających się w ostatnim czasie ofert. Szczególnie przybywa mieszkań nowych, kupowanych przez spekulantów w okresie boomu w roku 2006 i 2007 r. oraz traktowanych jako krótkoterminowa inwestycja. Gdy okazało się, że ceny zaczęły spadać, a banki bardziej rygorystycznie podchodzić do udzielania kredytów hipotecznych, nowe mieszkania zaczęły zalewać rynek wtórny.

[b]Widać stabilizację na rynku?[/b]

Pośrednicy podkreślają, że na rynku wciąż nie ma stabilizacji. W Gdańsku w budynkach z wielkiej płyty, a nawet falowcach oraz starych niewyremontowanych kamienicach, ceny utrzymują się nawet na poziomie 6 tys. zł za metr kwadratowy.

Rozbieżność cenowa jest jednak bardzo duża. Klienci, którzy muszą sprzedać swoje stare mieszkania, bo np. na nowe już podpisali umowę z deweloperem, znacznie schodzą z ceny. Znowu zdarzają się prawdziwe okazje, np. kupna mieszkania nawet za 4500 zł za metr. Jednak wszystkie oferty, które się pojawiają np. na Zaspie, Przymorzu, Chełmie czy Ujeścisku, trzymają cenę 6 tys. zł. Dopiero po kilku miesiącach sprzedający schodzą z ceny. Większość mieszkań znajdująca nabywców w Gdańsku sprzedawana jest w cenie 5100 – 5500 zł za metr kwadratowy. W obecnym okresie zdecydowanie bezpieczniej jest inwestować na rynku wtórnym.

[b]Co będzie z rozpoczętymi projektami apartamentowymi nad morzem, gdzie deweloperzy liczyli na zakupy inwestycyjne, a teraz trudno o inwestorów?[/b]

W tym segmencie widać cięższe czasy. A zainteresowanie tego typu inwestycjami było jeszcze do niedawna bardzo duże. Wymienię np. Dom Zdrojowy w Jastarni, kompleks hotelowy Velaves we Władysławowie czy powstający w Krynicy Morskiej Continental.

Zapowiedzią cięższych czasów może być również zupełny brak chętnych na jedną z najatrakcyjniejszych nieruchomości w Polsce – prawie 6-hektarową działkę w centrum Helu. Pod koniec kwietnia jako jedyna ofertę złożyła należąca do Invest Komfortu spółka VEA Deve-lopement, która miała kupić teren za ponad 50 milionów złotych, ale do transakcji nie doszło. W powtórnym przetargu 29 października AMW nie znalazła już żadnego chętnego. Jest to dość dziwne, bo apartamenty w kurortach pełnić mogą dwie funkcje: mieszkalną i hotelową.

[b]Czego się można spodziewać na rynku nieruchomości tej zimy?[/b]

Racjonalnie zachowujący się deweloperzy na pewno nie będą szarżować i wprowadzać na rynek nowych ofert. Zwłaszcza gdy istnieje duże prawdopodobieństwo, że się nie sprzedadzą. Z kolei rynek wtórny może się do tego czasu ustabilizować.

[b]Rz: Deweloperzy z Warszawy od niedawna oficjalnie już mówią o kryzysie na rynku, weryfikują swoje plany. A jak odnajdują się w nowej sytuacji deweloperzy i pośrednicy z północy kraju?[/b]

[b]Mariusz Feliński:[/b] Co ciekawe, najwięksi lokalni gracze, czyli Invest Komfort, Inpro, Hossa, Allcon czy Ekolan, jak do tej pory praktycznie ze sobą nie konkurowali. Nawet pojawienie się deweloperów z Warszawy czy spoza kraju niewiele w tym układzie zmieniło. Na razie duże firmy o trójmiejskim rodowodzie mocno zaznaczają swoją obecność. Trudno przejechać przez miasto, by nie być bombardowanym ich inwestycjami. Billboardy i reklamy wielkoformatowe są porozwieszane na budynkach przy wszystkich głównych arteriach komunikacyjnych. Zmiany na rynku widać po zmianach stawek. Jeśli w połowie 2007 roku średnia cena na rynku pierwotnym wynosiła w Trójmieście ponad 8 tys. zł, to dziś jest to tylko 6500 zł za metr. Nie brakuje jednak ofert deweloperów o 1000 zł niższych.

Nieruchomości
Rok rozczarowań w dziedzinie nieruchomości i budownictwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Nieruchomości i podatki. Rok pracy rządu
Nieruchomości
Kluczowe zmiany w przepisach budowlanych. Rok po zmianie rządów
Nieruchomości
Popyt na budynki mocno zależny od stóp
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Warszawa. Skanska sprzedała biurowiec P180 za 100 mln euro