W pierwszej połowie 2008 r. wartość transakcji wyniosła ok. 0,9 mld euro wobec ok. 2,1 mld w analogicznym okresie 2007, co oznacza spadek o 57 proc. rok do roku. Uważam, że tendencja ta będzie się utrzymywać co najmniej przez pierwszą połowę przyszłego roku.

Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie jest to sytuacja dotycząca jedynie naszego kraju, ale zjawisko globalne, związane ze światowym kryzysem finansowym, który spowodował odwrót inwestorów od inwestycji w ryzykowne instrumenty pochodne i akcje, ale także częściowo w relatywnie bezpieczne nieruchomości. Jednym z głównych źródeł malejącej aktywności jest nie spadek atrakcyjności Polski, lecz restrykcyjne podejście banków do kredytowania akwizycji – nieruchomości, jak wiadomo, charakteryzują się wysokimi wymaganiami co do kapitału.

Nasz kraj nadal pozostaje dobrym miejscem dla inwestycji bezpośrednich, o zdrowych fundamentach gospodarczych, mający szansę na relatywnie łagodne przejście przez globalny kryzys. Dodatkowo większość inwestorów w Polsce to podmioty zagraniczne, które na swoich macierzystych rynkach mają do czynienia z kryzysem, spadkiem cen nieruchomości oraz rosnącą liczbą obiektów wystawionych na sprzedaż. W obecnej sytuacji warto wspomnieć o grupie inwestorów tzw. oportunistycznych, czekających na okazję do zakupów. Kiedy część podmiotów na rynku znajdzie się w kłopotach finansowych, tacy inwestorzy włączą się do gry, wykorzystując sytuację i kupując nieruchomości za niższą cenę.