– To duże różnice, ale nie zawsze wystarczające, by umotywować nabywców. Nie należy też zapominać o ograniczeniach wynikających z zaostrzonych wymagań kredytowych. W związku z tym kupujących z realnym dostępem do środków kredytowych jest mniej niż pół roku temu, ponieważ wiele ofert wycofano bądź zawieszono ich sprzedaż – twierdzi Grzegorz Dobrowolski z trójmiejskiej Agencji Obrotu Nieruchomościami Dobrowolski – Trybulec.
Jednak w przypadku domów jednorodzinnych nie można mówić o równie wielkim kryzysie jak ten, który dotknął segmentu mieszkań.
– Klienci kupujący dom przeznaczają go na cele mieszkaniowe dla siebie oraz swojej rodziny i nie chcą go od razu sprzedawać. W przeciwieństwie do mieszkań czy nawet gruntów domy nie są traktowane jako bezpośrednia lokata kapitału, która ma przynieść zysk w krótkim czasie – wyjaśnia Michał Michałowicz z Jot-Be Nieruchomości z Wrocławia.
[srodtytul]Rzadkie okazje[/srodtytul]
W Warszawie trudno znaleźć dom poniżej 1 mln zł. W tej cenie są to najczęściej nieruchomości do wykończenia lub w standardzie deweloperskim. Tańsze oferty czekają na klientów jedynie w dzielnicach peryferyjnych, np. na Białołęce czy w Wawrze, gdzie można dziś kupić np. segment za 760 tys. zł czy pół bliźniaka w stanie surowym zamkniętym za 467 tys. zł. Można też nabyć pół bliźniaka na Ursynowie za prawie 1,8 mln zł, dom wolno stojący na Sadybie za 2,5 mln zł, segment na Mokotowie za 3,6 mln czy pół bliźniaka na Saskiej Kępie za 4,1 mln zł.