To już trzeci kwartał z rzędu, kiedy kierowana przez Jarosława Szanajcę firma nie rusza z nowymi inwestycjami. – Dostosowujemy w ten sposób skalę operacji do obecnej sytuacji rynkowej – tłumaczy Szanajca. Dodaje, że nie jest w stanie określić, kiedy Dom Development zacznie uruchamiać nowe projekty (spółka od miesięcy ma ponad 7 tys. mieszkań w fazie przygotowawczej, z czego budowę części może uruchomić nawet w ciągu 1 – 2 miesięcy).
– Na razie musimy się koncentrować na zabezpieczeniu płynności, cięciu wydatków i aktywnej polityce sprzedaży – mówi Szanajca. I to się udaje. Na koniec I kw. spółka miała 197 mln zł w gotówce. Tymczasem patrząc na terminy zapadalności kredytów, aż do 2012 r. jej zobowiązania sięgają łącznie 220 mln zł (na ten rok przypada 40 mln zł).
W I kwartale spółka zmniejszyła zatrudnienie o kolejne 14 proc. Łącznie przez ostatnie pół roku zatrudnienie w spółce spadło o jedną trzecią, czyli o ok. 60 osób. Dodatkowo od marca o 10 proc. skrócono czas pracy wszystkich pracowników, zmniejszając jednocześnie o tyle samo pensje.
Dom Development reaguje też na aktualną sytuację rynkową obniżaniem cen. Na koniec marca, porównując z marcem 2008 r., średnie ceny sprzedawanych przez spółkę mieszkań popularnych spadły o 5,5 proc. W przypadku apartamentów o podwyższonym standardzie przecena przekroczyła już 16 proc.
Tymczasem szefowie Dom Development zauważyli od lutego pewne ożywienie rynku. Niemniej sprzedaż wciąż utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Przez trzy miesiące tego roku Dom Development sprzedał łącznie 106 mieszkań i domów jednorodzinnych. W I kw. 2008 sprzedaż sięgnęła 328 mieszkań i domów. Ale też w IV kw. 2008, najgorszym w ostatnich latach, sprzedaż wyniosła ledwie 92 lokale.