Ile jest warte słowo wiceprezydenta Warszawy

Wbrew zapowiedziom władz miasta sprawa zagarniętej działki przy ul. Połczyńskiej nie zakończy się w połowie września, mimo że jest rozpatrywana ponad pięć lat

Publikacja: 17.08.2009 03:54

Ziemię na Woli odebrano czytelnikowi, bo miały się na niej rozbudowywać państwowe zakłady. Te jednak

Ziemię na Woli odebrano czytelnikowi, bo miały się na niej rozbudowywać państwowe zakłady. Te jednak grunt sprzedały

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Dopiero bowiem w lipcu tego roku urzędnicy poszli... ziemię oglądać. I stwierdzili, że nie zdążą się wywiązać z obietnic. A w połowie marca br. wiceprezydent miasta Andrzej Jakubiak na łamach „Nieruchomości” dał słowo, że dopilnuje podległych mu urzędników, by przyspieszyli prace dotyczące zagarniętej w 1978 roku działki. Zapewniał, że na ich zakończenie wystarczy pół roku. Nie wystarczyło.

O sprawie pisaliśmy już kilkakrotnie. Przypomnijmy. O zwrot ponad 13 tys. mkw. ziemi na Woli nasz czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji) ubiega się od 2004 roku. Atrakcyjną działkę stracił ponad 30 lat temu na rzecz Zakładów Mechanicznych PZL – Wola im. Nowotki.

Zgodnie z decyzją wywłaszczeniową teren miał być przeznaczony pod rozbudowę tego państwowego przedsiębiorstwa. Stało się jednak inaczej. Jak wspomina były właściciel ziemi, zakłady sprzedały nieruchomość w 1994 roku bez poinformowania go o tym.

– Kiedy się w końcu dowiedziałem, że transakcja odbyła się wbrew decyzji o wywłaszczeniu, złożyłem w ratuszu wniosek o oddanie mi gruntów – wspomina nasz czytelnik.

Do stycznia tego roku, przez prawie pięć lat, sprawa nie posunęła się nawet o krok. Urzędnicy magistratu wymieniali się między sobą korespondencją, tłumacząc, że zbierają dokumentację. Nie byli jednak w stanie wydobyć z podległej sobie delegatury na Woli np. akt wywłaszczeniowych. I co chwilę podawali inny termin zakończenia sprawy. Usprawiedliwiali się, że urzędnik, który się nią zajmował, był chory i... nie przykładał się do pracy, potem – że muszą przeanalizować archiwalną mapę geodezyjną. – A ja cierpliwie czekałem – żali się wywłaszczony właściciel.

W lipcu tego roku urzędnicy, którym udało się w końcu ustalić, gdzie znajduje się nieruchomość (początkowo szukali jej... na Bemowie), poszli ją oglądać. W tej wizji lokalnej nasz czytelnik, dziś ponad 80-letni, nie uczestniczył. Jak tłumaczy – ze względu na pogarszający się stan zdrowia.

Co ustalili urzędnicy? – Zweryfikowaliśmy zagospodarowanie terenu i potwierdziliśmy, że zebrane dokumenty odpowiadają stanowi faktycznemu – informuje Marcin Bajko, p.o. dyrektora miejskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami. – 29 lipca zleciliśmy zaś wykonanie mapy z projektowanym podziałem nieruchomości przy ul. Połczyńskiej. Chodzi o wydzielenie terenu objętego decyzją wywłaszczeniową. Termin wykonania pracy to dziesięć tygodni – dodaje.

Ale na tym nie koniec. Potrzebna jest jeszcze wycena gruntów. Jak tłumaczy Marcin Bajko, wykonanie operatu szacunkowego w celu określenia zwaloryzowanej kwoty odszkodowania będzie możliwe jednak dopiero po podziale nieruchomości.

Urzędnicy przyznają, że zapowiadany przez wiceprezydenta półroczny termin zakończenia sprawy – do połowy września – nie będzie więc dochowany.

Czy jest jakaś czynność, której nie można było wykonać przez sześć miesięcy?

– Pojedynczej – nie ma. Ale jedna czynność wynika z drugiej, części z nich nie da się wykonać wcześniej – takie stanowisko za pośrednictwem biura prasowego przekazał nam wiceprezydent Andrzej Jakubiak. Dziś urzędnicy nie podają już daty zakończenia sprawy.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara