Ten drapacz chmur jest widoczny na wiele kilometrów od Dubaju. I już został ochrzczony „szczytem megalomanii”. Różnica temperatury powietrza między podstawą budynku, a jego szczytem wynosi 8 stopni Celsjusza. Jego oficjalna inauguracja jest opóźniona o prawie 2 lata. Inwestorem Burja jest Emaar Properties, grupa deweloperska w której większość udziałów ma państwo. Wielka feta, która jest przygotowana na tę okazję, ma dowieść, że to nie cały Dubaj ma kłopoty, a tylko jedna z firm — Dubai World, w której udziały także ma państwo.
Burj Dubai jest rzeczywiście budynkiem imponującym. Ma 160 pięter, na których mieszczą się luksusowy hotel Armaniego, tysiąc apartamentów, biura z mieszkaniami dla ich pracowników i sklepy. Średnia cena mieszkania, to 3 mln dol. Tuż obok wybudowano Downtown Burj Dubai — osiedle apartamentowców i największe na świecie centrum handlowe. Już z wysokości 400 metrów rozciąga się fantastyczny widok na Zatokę Perską, a przy dobrej widoczności można zobaczyć obiekty oddalone o blisko 100 km.
Budynek zaprojektowała firma z Chicago, a jej przedstawiciele przyznali, że początkowo inwestor chciał, aby budynek był wyższy niż "101" w Tajpei, stolicy Tajwanu. — Potem Emaar naciskał na nas, aby ciągnąć budynek jak najwyżej — mówił tuż przed otwarciem inwestycji architekt Bill Baker z Skidmore, Owings and Merrill (SOM). Giganta wybudował koreański Samsung wynajmując do tej pracy Pakistańczyków, Banglijczyków i Hindusów. Realizację projektu rozpoczęto w 2004 roku, kiedy Dubaj umocnił się na mapie świata, jako centrum bankowo-logistyczne między wschodem a zachodem świata. Wtedy powstały także najambitniejsze projekty — Burj al Arab — jeden z najsłynniejszych hoteli świata, lotnisko gotowe do przyjęcia superjumbo A380 oraz słynne osiedla na wyspach „palma” i świat”.
Władze Dubaju wierzą, że sukces ich dewelopera odwróci uwagę świata od kłopotów Dubai World, który za kilka dni ma przedstawić bankom wierzycielskim propozycję restrukturyzacji swojego zadłużenia wynoszącego 59 mld dol. Tyle, że i Emaar ma kłopoty. Swoje projekty prowadził ze zbyt wielkim rozmachem i dzisiaj niektóre aktywa wyprzedaje za pół ceny. Ale zapowiedziana inauguracja Burja wywindowała akcje firmy o 15 proc., po 32-proc spadku w roku ubiegłym.
Sukces emirackiego projektu zmartwił Tajwańczyków, bo do tego kraju należał dotychczas rekord wysokościowców — tajpejski 101 ma wysokość 508 metrów. Teraz Tajwańczycy postanowili, że ich drapacz chmur zdobędzie sławę jako najbardziej ekologiczny budynek świata. Właśnie zaplanowano jego całkowitą renowację. — Burj Dubai jest rzeczywiście przełomem w budownictwie i architekturze, ale nie ma żadnego związku z ideą zrównoważonego rozwoju — uważa Chang Kee-wen, dyrektor Tajwańskiego Instytutu Architektury. I przypomina, że wiele drapaczy chmur na świecie ma kłopoty ze znalezieniem najemców powierzchni.