Mieszkania bezczynszowe oferuje firma Dolcan w swoich nowych inwestycjach – Konik Polny na Białołęce, Czerwona Jarzębina na Targówku czy Rudy Rydz w Rembertowie. Ceny za mkw. lokalu wahają się od 6,5 do 7,5 tys. zł.
– Lokatorzy nie będą płacić czynszu, na który składa się m.in. wynagrodzenie pracowników administracji – tłumaczy Eugeniusz Chwesiuk z firmy Dolcan. Według niego dla wielu klientów konieczność opłacania czegoś, na co nie mają wpływu, jest doskwierająca. – Chodzi na przykład o wynagrodzenie dla dozorcy, płatności za windę czy sprzątanie i oświetlanie części wspólnych. W niektórych spółdzielniach mieszkańcy ponoszą też koszty działania lokalnego ośrodka kultury czy druku gazetki informacyjnej – mówi Eugeniusz Chwesiuk. – Mieszkania bezczynszowe pozbawione są takich opłat. Lokatorzy sami wyszukują najbardziej atrakcyjne rozwiązania – podkreśla.
Mieszkańcy decydują np., czy chcą mieć fundusz remontowy, a jeśli tak – to sami ustalają jego wysokość. Zaletą bezczynszowych domów ma być też brak wspólnych klatek schodowych. Do każdego mieszkania prowadzi osobne wejście. Nie trzeba więc płacić za części wspólne.
Teresa Witkowska z RED Real Estate Development ocenia, że budownictwo, którego założeniem jest likwidacja stałej płatności, jaką jest czynsz, to ciekawe rozwiązanie. – Ale nie mamy w Polsce doświadczenia z takimi inwestycjami. Część nabywców wybierze je ze względu na mniejsze koszty utrzymania, przynajmniej w pierwszych latach użytkowania nieruchomości – mówi Teresa Witkowska. – Jednak takie lokale można zaoferować w budynku, w którym będzie mieszkać nie więcej niż kilka rodzin. W zabudowie wielorodzinnej nie ma na to szans – dodaje.
Oscar Kazanelson ze spółki Robyg komentuje, że mieszkania bezczynszowe to pośrednie rozwiązanie między własnym domem pod miastem a mieszkaniem w centralnych dzielnicach. – Ze względu na niewielkie rozmiary budynków, lokale bezczynszowe będą powstawać tam, gdzie działki są stosunkowo niedrogie, czyli w peryferyjnych dzielnicach i pod miastem – prognozuje Kazanelson.