Reklama
Rozwiń

Państwo nie dopłaci do apartamentów

Deweloperzy nie wykluczają obniżek cen mieszkań, by zmieścić się w nowych limitach dopłat do kredytów, jakie mają obowiązywać

Publikacja: 24.01.2011 12:30

Deweloperzy mogą nieznacznie obniżyć ceny w wybranych projektach

Deweloperzy mogą nieznacznie obniżyć ceny w wybranych projektach

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Zapowiadają jednocześnie, że nie ma co liczyć na wielkie przeceny lokali o podwyższonym standardzie, które dziś mieszczą się jeszcze w limitach dopłat. Musieliby bowiem obniżyć ich ceny o 1,5 – 2 tys. zł za mkw.

[srodtytul]Kosmetyczne korekty[/srodtytul]

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Rada Ministrów zdecydowała, że wskaźnik, na podstawie którego ustala się limity cen w programie „Rodzina na swoim”, ma spaść z 1,4 do 1,1. Rząd nie zgodził się, by z dopłat mogły korzystać osoby samotne, poza tym wykluczył z programu rynek wtórny.

Krzysztof Foder, Sales Manager z Bouygues Immobilier Polska, ocenia, że obniżenie mnożnika do 1,1 oznacza drastyczne zmniejszenie puli mieszkań, które będzie można kupić z dopłatą. – Część naszych projektów, które wejdą do sprzedaży w br., będzie się mieścić w nowych limitach. Nie widzę jednak możliwości, aby cena mkw. np. na warszawskiej Ochocie mogła spaść poniżej 7,1 tys. zł. To poniżej progu rentowności projektu – ocenia Krzysztof Foder.

Według niego deweloperzy dokonają obniżek zapewne w tych istniejących projektach, w których wystarczy niewielka korekta, by zmieścić się w reżimie RNS. – Będą to jednak jednostkowe przypadki – uważa Foder.

Andrzej Nizio, prezes Marvipolu, ocenia, że zmiany w RNS nie będą mieć fundamentalnego znaczenia dla rynku. Zauważa, że mieszkania o wyższym standardzie sprzedają się praktycznie poza programem dopłat – choćby ze względu na powierzchnie czy zasobność portfeli klientów. – Nabywcy takich lokali często decydują się na kredyty, które w dłuższej perspektywie nie odbiegają warunkami finansowymi od tych w RNS. Ceny mieszkań w droższych projektach, nawet jeśli były sprzedawane z dopłatami, nie zostaną skorygowane. Żaden deweloper nie jest w stanie obniżyć stawki np. z 9 do 6 tys. zł – uważa Andrzej Nizio. – Korekty będą więc mogły dotyczyć jedynie tych inwestycji, które tylko nieznacznie będą odbiegać od wymogów RNS – podkreśla.

Ewa Perkowska, dyrektor handlowy w Budimex Nieruchomości, informuje z kolei, że jest zbyt wcześnie na dokładne wyliczenia. – Nie można jednak wykluczyć, że po wejściu w życie zmian część lokali w naszej ofercie nadal będzie się kwalifikować do programu RNS – mówi.

[srodtytul]Gorsze na obrzeżach[/srodtytul]

Ewelina Juroszek, dyrektor działu sprzedaży mieszkań w spółce Atal, ocenia z kolei, że na zmianach w RNS mogą szczególnie ucierpieć projekty o podwyższonym standardzie, których cena za mkw. była na granicy limitu dopłat.

– Skorzystają inwestycje o gorszym standardzie, oddalone od centrów miast, a przez to z niższą ceną – ocenia Ewelina Juroszek. – W konsekwencji wielu klientów będzie musiało zrezygnować z wyższego standardu na rzecz gorszych rozwiązań – dodaje. Dziś można liczyć na dopłaty, kupując mieszkania w większości inwestycji Atala. – Gdy maksymalny limit spadnie, szeroki wybór może być jednak zawężony. Ale będziemy się starać, by jak najwięcej mieszkań spełniało nowe wymogi – zapowiada Ewelina Juroszek.

Także Tomasz Panabażys, dyrektor zarządzający w J. W. Construction Holding SA, ocenia, że po zmianach limitów wybór klientów zostanie ograniczony do mieszkań oddalonych od centrum.

– W naszych inwestycjach już dziś, bez żadnych zmian, większość lokali spełnia nowe wymogi RNS. Nie wykluczamy też indywidualnych negocjacji z klientami – mówi Tomasz Panabażys. Według niego zmiany w programie nie są jednak dla klientów korzystne.

Małgorzata Urbaniak, analityk z Gant Development, twierdzi z kolei, że wskutek obniżenia mnożnika do 1,1 dostępność mieszkań w ramach RNS wyraźnie się zmniejszy. – Jeśli w Warszawie nowy limit cen będzie o prawie 2 tys. zł niższy, a we Wrocławiu o 1,5 tys. zł, to deweloperom będzie trudno się do niego dostosować. Oznaczałoby to spadek stawek o ponad 20 proc. Nawet w tańszym segmencie popularnym mieszkań spełniających kryterium cenowe w dużych miastach będzie więc niewiele – prognozuje. Jednocześnie ocenia, że ograniczenia w RNS nie powinny przeszkodzić w osiągnięciu wysokiego wskaźnika sprzedaży.

Radosław Bieliński z Dom Development zaś podaje, że w jego firmie nowe wymogi programu RNS będzie spełniać ponad

1 tys. mieszkań na nowych osiedlach. Według niego ograniczenie programu tylko do rynku pierwotnego to dobry sygnał dla branży. – Popyt zostanie skierowany na nowe inwestycje. Oznacza to rozwój rynku deweloperskiego, a co za tym idzie, także nowe miejsca pracy – uważa.

[ramka][srodtytul]Szymon Jungiewicz, dział Badań i Analiz w Emmersonie??[/srodtytul]

– Perspektywa zakończenia programu RNS z końcem 2012 r., przy braku nowego programu wspierającego budownictwo mieszkaniowe, odbije się sztucznie zwiększonym popytem, szczególnie w przyszłym roku. Nie spodziewamy się jednak fali nowych inwestycji projektowanych pod kątem RNS, gdyż jest na to za mało czasu. Sądzę, że jedynie w najtańszych projektach, gdzie ceny nieznacznie przekraczają nowe limity, możliwe będą niewielkie korekty stawek.?[/ramka]

Zapowiadają jednocześnie, że nie ma co liczyć na wielkie przeceny lokali o podwyższonym standardzie, które dziś mieszczą się jeszcze w limitach dopłat. Musieliby bowiem obniżyć ich ceny o 1,5 – 2 tys. zł za mkw.

[srodtytul]Kosmetyczne korekty[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Nieruchomości
Przedmieścia kuszą niższymi cenami mieszkań
Nieruchomości
Najem mieszkań na huśtawce. Ile zapłaci lokator?
Nieruchomości
Rynek wtórny. Nie ma co czekać na cenowy cud
Nieruchomości
Tyle sprzedający chcą za mieszkania z drugiej ręki
Nieruchomości
Nowy szef Speedwella w Polsce: wierzymy w rynek mieszkaniowy