Pandemia i związane z nią – już poluzowane – ograniczenia istotnie odbiły się na kondycji finansowej wielkopowierzchniowych obiektów handlowych. A jak w czasie lockdownu radziły sobie mniejsze parki handlowe, np. w miastach powiatowych?
Mniejsze parki handlowe zdecydowanie lepiej poradziły sobie w trakcie pandemii. Wynika to przede wszystkim z faktu, że skupiają się one na podstawowych potrzebach, oferując artykuły spożywcze czy związane z higieną. Co istotne, przeważnie powierzchnia tych parków handlowych – z wyłączeniem big boxów – nie przekracza 2 tys. mkw. W związku z tym cały czas pozostawały otwarte.
Lockdown nie wpłynął na ich obroty?
U niektórych najemców pandemia wpłynęła na obroty. Tak w sposób pozytywny, jak i negatywny. Na początku pandemii mogliśmy zaobserwować systematycznie i w ekspresowym tempie opróżniane półki w sklepach drogeryjnych. Podobna sytuacja miała miejsce wśród najemców spożywczych. Mniejsze obroty były odnotowywane w sklepach, które już nie spełniają tych podstawowych potrzeb i często są elementem uzupełniającym parku, czyli np. wśród sklepów z branży odzieżowej czy obuwniczej.
Tego typu najemcy próbowali renegocjować umowy?