Reklama
Rozwiń

Rynek wtórny wypada z RNS

Z państwową dopłatą na rynku wtórnym w wielu miastach będzie można kupić tylko pojedyncze lokale

Publikacja: 08.08.2011 03:31

64-metrowe mieszkanie przy ul. Myśliwskiej w Krakowie z 1998 r. kosztuje 5,5 tys. zł za mkw. Dziś je

64-metrowe mieszkanie przy ul. Myśliwskiej w Krakowie z 1998 r. kosztuje 5,5 tys. zł za mkw. Dziś jeszcze mieści się w RNS

Foto: Emmerson

To efekt obniżenia limitów cen w „Rodzinie na swoim" (RNS). Wskaźnik przeliczeniowy, na podstawie którego ustala się limity, wynosi dziś 1,4. Po zmianach w RNS, które mogą wejść w życie jeszcze w tym miesiącu, wskaźnik ten liczony dla rynku wtórnego spadnie do 0,8.

– Trzeba się spodziewać spadku liczby transakcji na rynku wtórnym. Właściciele używanych mieszkań, aby znaleźć na nie chętnych, będą musieli obniżyć ceny – prognozuje Krzysztof Nowak, analityk z agencji nieruchomości Emmerson.

Gdy spadną ceny

– Dobrze, że kurczenie się limitów zbiega się w czasie ze znacznym spadkiem cen transakcyjnych – uważa Joanna Lebiedź, pośredniczka z warszawskiej agencji Lebiedź Holding. W stolicy limit cen na rynku wtórnym spadnie z 9,8 tys. zł do 5,6 tys. zł. – Poza granicami stolicy spadek jest bardziej drastyczny, to zaledwie 3 tys. zł za mkw. – przypomina Joanna Lebiedź. – Trudno dziś jednak prognozować ze 100-procentową pewnością, jak dużo mieszkań czy domów będzie spełniało te kryteria. Jeśli ceny nieruchomości będą nadal spadały, może się okazać, że znajdą się oferty mieszczące się w nowej RNS. I niekoniecznie muszą to być nieruchomości zdewastowane lub do kapitalnego remontu – dodaje.

– Liczby mówią same za siebie – tak spadek wskaźników w RNS komentuje z kolei Jolanta Starnawska, dyrektor biura Metrohouse & Partnerzy w Gdyni. – Aby skorzystać z preferencyjnego kredytu już po zmianach, trzeba będzie znaleźć nie lada okazję – zauważa. Dziś w Gdańsku limit cen, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, wynosi ponad 6,8 tys. zł za mkw. Po zmianach państwo dopłaci do kredytu, jeśli cena mkw. używanego lokalu nie przekroczy 3,9 tys. zł. W pozostałych miastach woj. pomorskiego limit spadnie do 3,2 tys. zł.

– Dla rynku trójmiejskiego takie ceny są rzadkością. Kupno mieszkania mieszczącego się w limicie stanie się niemal nieosiągalne – ocenia Jolanta Starnawska. – Tegoroczne transakcje w Gdańsku z ceną poniżej 3,9 tys. zł za mkw. stanowiły zaledwie 3 proc. wszystkich. Dla Gdańska zmiany w programie będą więc oznaczać śmierć RNS na rynku wtórnym. Średnia cena mkw. w tym mieście w ostatnim półroczu to 5,1 tys. zł – dodaje.

Reklama
Reklama

W Krakowie limit cen w RNS wynosi 6,6 tys. zł za mkw. Nowy pułap dla rynku wtórnego w tym mieście to 3,7, a w innych miastach woj. małopolskiego – 2,8 tys. zł za mkw.

– Jedynie pojedyncze mieszkania na krakowskim rynku wtórnym będą w stanie spełnić takie wymogi. Do rządowych dopłat będą się kwalifikować lokale do generalnego remontu, w zaniedbanych budynkach, usytuowane na przykład na strychach – mówi Krzysztof Nowak. – Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja w mniejszych miejscowościach województwa małopolskiego. W Olkuszu, Chrzanowie czy Oświęcimiu wciąż będzie można znaleźć lokale spełniające wymogi programu. Ale ich liczba również spadnie – zastrzega. I dodaje, że dziś, przed zmianami w RNS, z zakupami spieszą się zazwyczaj te osoby, które już wcześniej planowały skorzystanie z programu, a zapowiadane zmiany tylko przyspieszyły podjęcie decyzji.

Nie ma wyścigu

Paniki na rynku nie zauważa też Grażyna Licke, pośredniczka z wrocławskiej agencji LG Nieruchomości. – Klienci nie pchają się do biur drzwiami i oknami. Ostatnio mieliśmy tylko jedną transakcję w „Rodzinie...". Program dopłat był bardziej popularny w 2009 r. – mówi Grażyna Licke. Według pośredniczki obniżenie limitu cen na rynku wtórnym we Wrocławiu z 6,9 tys. do 3,9 tys. zł za mkw. spowoduje, że to miasto automatycznie wypadnie z dofinansowania.

– Średnia cena mkw. używanego mieszkania we Wrocławiu to ponad 6 tys. zł za mkw. Nawet lokale w kamienicach, o niskim standardzie i do remontu, kosztują ponad 4 tys. zł za mkw. W limicie nie zmieszczą się też mieszkania o gorszych lokalizacjach – mówi Grażyna Licke. Także w pozostałych miastach województwa dolnośląskiego, gdzie pułap spadnie do 2,9 tys. zł, znalezienie lokalu, do którego zakupu dopłaci państwo, też będzie bardzo trudne.

– Ceny w miastach położonych najbliżej Wrocławia, czyli w Środzie Śląskiej, Oleśnicy czy Oławie, wynoszą ponad 3 tys. zł za mkw. Jeśli znajdziemy coś tańszego, to znacznie dalej. I oczywiście nie możemy wtedy liczyć na mieszkanie z jakimiś specjalnymi wygodami – zastrzega Grażyna Licke.

Inaczej wygląda sytuacja w Bydgoszczy, gdzie limit cen za mkw. na rynku wtórnym spadnie z 7 do 4 tys. zł – Nie ma tragedii. Wiele używanych mieszkań w Bydgoszczy będzie się mieścić w nowym limicie – mówi pośrednik Marek Kiełpikowski, szef bydgoskiej agencji Arenda M. Kiełpikowski. – Za taką cenę można kupić jeśli już nie lokale na nowszych osiedlach, to na pewno mieszkania w blokach z wielkiej płyty, w przyzwoitym standardzie – podkreśla.

To efekt obniżenia limitów cen w „Rodzinie na swoim" (RNS). Wskaźnik przeliczeniowy, na podstawie którego ustala się limity, wynosi dziś 1,4. Po zmianach w RNS, które mogą wejść w życie jeszcze w tym miesiącu, wskaźnik ten liczony dla rynku wtórnego spadnie do 0,8.

– Trzeba się spodziewać spadku liczby transakcji na rynku wtórnym. Właściciele używanych mieszkań, aby znaleźć na nie chętnych, będą musieli obniżyć ceny – prognozuje Krzysztof Nowak, analityk z agencji nieruchomości Emmerson.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Nieruchomości
Indeks nastrojów. Deweloperzy mówią o podwyżkach cen mieszkań
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Nieruchomości
Nieruchomości komercyjne na radarach polskich inwestorów. Jaki mają potencjał?
Nieruchomości
OVAL Sky, czyli inwestycja w potencjał Warszawy. Projekt Grupy Dekpol na Woli
Nieruchomości
Kiedy najemca zapłaci czynsz w złotych
Nieruchomości
Deweloper nie ukryje cen mieszkań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama