– Dziś kredyty w euro proponuje dziewięć banków. Jednak w większości z nich uzyskanie finansowania w tej walucie jest niezwykle trudne. Część instytucji, mimo posiadania takiej oferty i tak nie udziela kredytów w euro, wydając decyzje kredytowe w złotych. W innych bankach marże są na tyle wysokie, że zaciągnięcie takiego zobowiązania jest nieopłacalne, gdyż tańszy może być kredyt w złotych. Realnie kredyty w euro udzielane są przez trzy – cztery banki – ocenia Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Elżbieta Kopka, ekspert Invigo, potwierdza, że o kredyt w euro nie jest łatwo. – Np. Deutsche Bank zastrzega, iż na etapie wydania decyzji kredytowej może wydać decyzję negatywną na udzielenie kredytu w euro z jednoczesną propozycją udzielenia kredytu w złotych. Generalnie wszystkie banki bardziej restrykcyjnie liczą zdolność kredytową klientów starających się o euro w porównaniu z kredytami w złotych. Do tego ustalają progi minimalnych dochodów netto wyższe niż w przypadku zobowiązań w polskiej walucie – mówi Elżbieta Kopka.
Także Krzysztof Oppenheim, doradca finansowy Oppenheim Enterprise, podkreśla, że kredyty w euro nie są dziś wymarzoną ofertą, jeśli chodzi o możliwe do uzyskania warunki finansowania w tej walucie.
20 proc. niższa jest rata kredytu w euro w porównaniu z identycznym zobowiązaniem w złotych
– Aby uzyskać taki kredyt, trzeba wykazać się zarobkami w euro, co jest w Polsce dość rzadkie, bądź też bardzo wysokimi dochodami. Np. Deutsche Bank wymaga w tej sytuacji dochodów w wysokości min. 12 tys. zł netto miesięcznie – wylicza Krzysztof Oppenheim. – Na ogół potrzebny jest też wkład własny w wysokości 5 lub 10 proc., czasem nawet 20 proc., jak BZ WBK. Jedynie w MultiBanku i mBanku wkład własny nie jest dziś wymagany, ale słono zapłacimy za jego brak. Przykładowo przy kredycie 500 tys. zł w euro, bez wkładu własnego, będzie to kosztowało 6750 zł – dodaje doradca.