Sprzedaż kredytów hipotecznych idzie coraz słabiej. Komisja Nadzoru Finansowanego nie wyklucza poluzowania zasad ich przyznawania. Analitycy zapowiadają także spadek stawki WIBOR, która wpływa na wysokość raty kredytu w złotych.
– W połowie przyszłego roku stopy procentowe mogą być o 0,75 pkt proc. lub nawet o 1 pkt proc. niższe niż obecnie. Istnieje więc szansa, że w przyszłoroczne wakacje raty kredytów w złotych spadną o 150 – 200 zł w stosunku do obecnych, przy kredycie na 300 tys. zł na 30 lat. Na takie korzyści będą mogli liczyć jednak ci, którzy kredyty już zaciągnęli. Raty nowo udzielanych kredytów mogą zmaleć w takim stopniu tylko pod warunkiem, że nie pojawią się w tym czasie istotne podwyżki marż – mówi Jarosław Sadowski, analityk Expandera.
Czy spadek WIBOR spowoduje, że banki będą udzielać więcej kredytów hipotecznych, a sprzedaż mieszkań wzrośnie? Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas, uważa, że zmniejszenie WIBOR o jeden duży punkt procentowy mogłoby pozytywnie wpłynąć na popyt na nowe mieszkania. Nie sposób jednak przewidzieć, czy sprzedaż rzeczywiście ruszy.
Nie tylko koszty
– Po pierwsze, oprocentowanie kredytów nie musi spaść proporcjonalnie do WIBOR, bo banki mogą nieco podnieść marże. Po drugie, w warunkach niepewności na rynku pracy i zmiennych sygnałach z rynku mieszkań najistotniejsze dla decyzji o zadłużaniu się mogą być czynniki psychologiczne, a nie sam koszt kredytu – tłumaczy Kazimierz Kirejczyk. – Mniejszy WIBOR ułatwi spłatę kredytów tym, którzy już je zaciągnęli, a to będzie istotne dla ogólnego klimatu związanego z kredytowaniem zakupów mieszkań.
Także Jacek Furga, szef centrum Amron, ekspert Związku Banków Polskich, podkreśla, że prognoza spadku WIBOR to przede wszystkim dobra wiadomość dla spłacających kredyty, bo ich rata spadnie. – To jednak także zachęta dla tych, którzy ciągle odkładają kupno mieszkania, bo kredyt będzie ich mniej obciążał. Uważam, że jeśli ktoś ma w miarę pewne zatrudnienie, to nie powinien dłużej czekać na obniżki cen mieszkań. Znaczących spadków raczej już nie będzie. A możliwe kilkutysięczne rabaty w porównaniu z ceną całkowitą, jaką płacimy za lokal, mogą spowodować, że nie będzie już upatrzonego mieszkania. Podstawa to jednak pewna praca. Bez poczucia finansowego bezpieczeństwa nikt nie zainwestuje – podkreśla Furga.