Rz: Panie rejencie, wiem, że Polacy w starszym wieku zawierają nieraz w ramach stosunków sąsiedzkich czy ze znajomymi umowy o wsparcie finansowe, rentę w zamian za przekazanie nieruchomości. Może więc umowy o tzw. odwróconą hipotekę, które notariusze już sporządzają, nie są potrzebne?
Jerzy Olszewski:
Umowy, jak to pan określił: „sąsiedzkie", mają się tak do hipoteki odwróconej jak kieszonkowe do kredytu bankowego. Ta pierwsza opiera się na zaufaniu i uczciwości stron. Druga jest profesjonalnym produktem oferowanym przy udziale notariusza (hipoteka odwrócona: umowy renty odpłatnej wraz z umowami dodatkowymi – hipoteką czy użytkowaniem ), który daje gwarancję wypłacania świadczeń oraz zapewnia bezpieczny dach nad głową aż do śmierci. W sytuacji gdy świadomość prawna obywateli jest niska, a skłonność do kombinowania duża, opieranie tak ważnej sprawy jak zabezpieczenia obywateli na stare lata wyłącznie na zaufaniu jest nieporozumieniem i może się źle dla nich skończyć, tak jak powierzanie pieniędzy parabankom.
Jeśli notariusze zawierają takie umowy, to po co jeszcze ustawa o odwróconej hipotece? Co ona może dać nowego?
Ustawa o odwróconej hipotece jest potrzebna, aby stworzyć system i rynek profesjonalnych podmiotów kapitałowych, na tyle majętnych i wiarygodnych – bo objętych nadzorem instytucji państwa, takich jak na przykład Komisja Nadzoru Finansowego – aby gwarantować bezpieczeństwo zawieranych umów i wypłacanych świadczeń w przyszłości oraz aby przymusić te podmioty do stosowania wszystkich dostępnych obecnie zabezpieczeń rencisty, niezależnie od stopnia jego świadomości i woli. Także tych zabezpieczeń, które mogą być nawet nieco mniej wygodne dla świadczeniodawcy. Dzisiaj bowiem jest to uzależnione wyłącznie od etyki podmiotów, które oferują hipotekę odwróconą, oraz od kompetencji i etyki notariusza.