Zdaniem pośrednika Pawła Zeliasia, właściciela firmy Salondomow.pl, mieszkania używane powoli, ale jednak tanieją. - Chcący sprzedać lokal zmuszeni są do coraz większych ustępstw w trakcie negocjacji. Ofert przybywa, nie schodzą z rynku na bieżąco. Efektem jest niespotykana od lat liczba mieszkań wystawionych na sprzedaż - mówi właściciel firmy Salondomow.pl. - Przy zmniejszającej się liczbie kupujących spadek cen to kwestia czasu. Żeby sprzedać, cena musi być atrakcyjna, bo jeśli nie obniżę jej ja, to na pewno obniży ją ktoś - mówi pośrednik.
Nie sprzedam, będę mieszkał
Paweł Zeliaś ocenia, że wysokość obniżek na rynku wtórnym zależy od rodzaju, wieku, lokalizacji nieruchomości. - Kluczowe są determinacja właściciela do sprzedaży mieszkania i wysokość ceny ofertowej. Sprzedający "mający czas”, niespieszący się ze sprzedażą, zawierają transakcje później, uzyskując mniej. Gdyby wcześniej urealnili cenę, mogliby dostać więcej - tłumaczy Paweł Zeliaś. Przez lata ceny bowiem spadły, a kwoty możliwe do uzyskanie dwa lata temu, dziś mogą już być nieosiągalne.
Według Cezarego Szubielskiego, dyrektora oddziału agencji Krupa Nieruchomości na Targówku w Warszawie, specyficzną cechą naszego rodzimego rynku nieruchomości mieszkaniowych jest fakt, że sprzedawane są lokale, w których zamieszkują ich właściciele. - Nie są oni skłonni zmniejszać cen, by szybko, niemal na siłę pozbyć się mieszkania, bo jest nieprzydatne, a generuje kosztu utrzymania. Typową postawą jest oczekiwanie na swoją cenę, z założeniem, że jeśli jej nie otrzymam, będę nadal mieszkał w mieszkaniu - tłumaczy Cezary Szubielski.
Dodaje, że problemem naszego rynku jest np. niezrozumienie, że mieszkanie na czwartym piętrze w w bloku bez windy powinno być znacznie tańsze niż lokal na pierwszym piętrze.
- Na rynku jest bardzo wiele mieszkań dużych, nieraz 100-metrowych, zlokalizowanych na 4. piętrze ceglanych kamienic. Jeśli ktokolwiek ma zapłacić za mieszkanie kilkaset tysięcy złotych czy milion, to na pewno nie będzie wdrapywał się na czwarte piętro - ocenia Cezary Szubielski.
Dyrektor z Krupa Nieruchomości zauważa, że z reguły nie są też obniżane ceny mieszkań kupionych na kredyt w ostatnich latach. - Jest to zrozumiałe, bo wymagałoby sprzedaży znacznie poniżej ceny nabycia. Tradycyjnie na obniżki można liczyć, gdy mieszkanie sprzedają spadkobiercy, pod warunkiem, że nie jest ich więcej niż dwóch, bo inaczej pojawiają się problemy wysokich roszczeń którejś z osób - tłumaczy Cezary Szubielski.
Jego zdaniem na tendencje spadku cen niespecjalnie wpływa lokalizacja nieruchomości. - Są miejsca, gdzie na skutek konkurencji deweloperskiej należałoby oczekiwać zdecydowanych obniżek na rynku wtórnym, ale sprzedający są nieprzejednani - mówi dyrektor z Krupa Nieruchomości. - O woli obniżania cen można mówić w związku z migracjami. W rejonach, z których następuje masowa ucieczka w celach zarobkowych, można liczyć na znaczne rabaty. Jednak w przypadku aglomeracji warszawskiej, do której nadal ściągają tłumy w poszukiwaniu pracy, trudno mówić o takich tendencjach - podkreśla Cezary Szubielski.
Czy to już dno
Czy będzie taniej? - Spotykam się z tym pytaniem bardzo często i bardzo często zadaję je innym przedstawicielom rynku nieruchomości. Próbuję porównywać stanowisko zarówno z rzeczoznawcami majątkowymi, jak i analitykami bankowymi. Sądzę, że możemy mieć nadzieję, że doszliśmy do dna - ocenia dyrektor z Krupa Nieruchomości.