To nieco mniej (o ok. 7 proc.) niż w pierwszym półroczu 2012 r. Jak szacują przedstawiciele ubezpieczyciela należności Coface, upadłości w budownictwie stanowią w tym semestrze prawie 24 proc. wszystkich bankructw. Mimo wszystko nie jest najgorzej, gdyż w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zbankrutowały aż 152 firmy produkcyjne, co stanowi niemal 33 proc. wszystkich upadłości. Jednocześnie, zdaniem ekspertów Coface, wszystko wskazuje na to, że branża budowlana osiągnęła już tak niski poziom, że nie pozostało jej nic innego, jak odbić się od dna.
Dziś największe problemy mają firmy wykonawcze w całej Polsce, zarówno duże, jak i małe. – Głównym powodem upadłości w tym sektorze jest brak płatności za usługi, powodujący zatory płatnicze. Mimo wyhamowania liczby upadłości nie należy jednak spodziewać się szybkich zmian na lepsze. Branża budowlana wciąż jest uznawana za ryzykowną i ma problemy z pozyskiwaniem finansowania. Firmy są obciążone problemami z 2012 r., kiedy wiele z nich zakończyło rok ze stratą, której nie udało się zmniejszyć w I kw. 2013 r., gdyż zła pogoda nie pozwoliła na rozpoczynanie nowych budów – wyjaśnia Marcin Siwa, dyrektor oceny ryzyka w Coface.
85 dni - Średni czas wpływu należności do firm budowlanych – podaje Euler Hermes Collections
Deweloperzy i inwestorzy indywidualni wciąż obawiają się realizowania nowych inwestycji mieszkaniowych, a popyt limitowany jest restrykcyjnym podejściem instytucji finansowych.
– Większe spółki zmieniają swoją strategię. Szukają już nie tylko największych placów budów, ale weszły również na lokalne rynki będące dotychczas domeną ich podwykonawców. Rozbicie prac na większą liczbę placów budowy daje możliwość dywersyfikacji ryzyka i uniknięcia jednostkowo dużych strat. Mniejsze firmy muszą więc rywalizować nie tylko między sobą, ale też ze swoimi dotychczasowymi zleceniodawcami, którzy, notabene, nie uregulowali wobec nich nadal wielu swoich zobowiązań z wcześniejszych inwestycji. W tej sytuacji upada dużo lokalnych spółek osiągających roczne obroty rzędu kilku–kilkunastu, a maksymalnie 30 mln złotych – mówi Michał Modrzejewski, dyrektor Działu Analiz Branżowych w spółce ubezpieczeniowej Euler Hermes Collections.