25-letni strażak z Florydy, Jacob Smith, nie przejmował się zawieszeniem prac amerykańskiego rządu dopóki to zamieszanie nie zatrzasnęło mu drzwi do nowego domu z trzema sypialniami. Wszystkie dokumenty potrzebne do zaciągnięcia kredytu hipotecznego strażak skompletował do 1 października. Tymczasem rząd właśnie wtedy zamknął swoje agendy.
Mężczyzna musiał czekać, aż ministerstwo rolnictwa ponownie otworzy swoje biura hipoteczne. Do tego czasu pechowy kredytobiorca musiał pozostać w swojej wynajmowanej kawalerce, w otoczeniu spakowanych już pudeł i mebli przeznaczonych do wielokrotnie większego domu. Przedsiębiorca budowlany Adam Homes, który buduje nowe domy, twierdzi, że w podobnej jak Smith sytuacji znalazło się ok. 10 proc. jego klientów na Florydzie.
- To naprawdę groteskowe, że wiadomości, o których trąbią media, wpływają na twój los - mówił Smith dziennikarzom Bloomberga - Mam nadzieję, że to się wkrótce skończy.
Skończyło się 17 października, kiedy to rząd ponownie otworzył swoje agencje.
Ministerstwo Rolnictwa (Departament of Agriculture - USDA) zarządza rocznie 132 tys. hipotek na obszarach uznanych przez resort za wiejskie - podaje Mortgage Bankers Association. Te hipoteki zarządzane przez amerykański resort rolnictwa stanowią tylko 1,4 proc. całego rynku hipotek w Stanach. To jednak jedne z nielicznych pożyczek, przy których nie jest wymagany żaden wkład własny.
- Sytuacja, w jakiej znaleźli się kredytobiorcy, jest ostrzeżeniem - pokazuje, jak zawieszanie prac rządu wpływa destrukcyjnie na cały rynek mieszkań. Przynosi ogromne szkody ludziom, którzy są w trakcie uzyskiwania kredytów hipotecznych z USDA, a także całym społecznościom, w których rynek mieszkań opiera się o pożyczki rządowe - mówi Camden Fine, prezes zrzeszenia Niezależnych Banków w Ameryce. - Wszystko zostało zastopowane. Ruszy dopiero, gdy agencje wrócą do pracy - mówił przed wznowieniem prac rządu.