- Mieszkania na ostatnich piętrach w wysokich apartamentowcach stały się ostatnio w Polsce bardzo pożądanym i ekskluzywnym towarem, niestety -także deficytowym - ocenia Jarosław Mikołaj Skoczeń z portalu otoDom.pl. - Ale czy naprawdę warto zamieszkać na ostatnim piętrze?
Przemysław Kotwicki z serwisu otoDom.pl przypomina, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu lokale na najwyższym piętrze były uznawane za najgorszy towar, wciskany klientom niemal na siłę. Z takimi nieruchomościami miały się wiązać same problemy. - Polacy bardzo niechętnie decydowali się na ich zakup - mówi Przemysław Kotwicki. - W tamtych czasach nie było jednak nowoczesnych apartamentowców - dodaje.
Rynek był zdominowany przez kilkunastopiętrowe bloki z wielkiej płyty, których wykonanie często pozostawiało wiele do życzenia. - Klientów skutecznie odstraszały drastyczne zmiany temperatur. To określenie nawet w małym stopniu nie odwzorowuje tego, co działo się w sezonie zimowym oraz letnim - opowiada Jarosław Mikołaj Skoczeń. - O ile zimą mieszkanie dało się jeszcze ogrzać, o tyle w lecie mieszkanie było jedną wielką szklarnią, w której mieszkańcy dusili się jak sardynki w puszcze - podkreśla.
Analitycy wspominają też problemy z windami. - Trening alpinisty - to forma aktywności fizycznej w przypadku awarii windy. Nic dziwnego, że luksusem było mieszkanie na niższych piętrach budynku - zauważa Przemysław Kotwicki.
Wiele problemów wiązało się także z remontem mieszkania. - Ci, którzy się na to zdecydowali, już po pierwszym dniu żałowali swej decyzji - opowiada Jarosław Mikołaj Skoczeń. - Budynki pamiętające PRL są dziś oczywiście modernizowane. Życie na ostatnim piętrze nie jest już tak uciążliwe.