Większy ruch na amerykańskim rynku nieruchomości letniskowych widać po powrotach ?z wakacji. Klienci zaczynają planować, że kolejny urlop spędzą we własnym apartamencie albo domu. Pojawiają się inwestorzy marzący o wielkich zyskach z wynajmu. Tymczasem doradcy finansowi, cytowani przez „Bloomberga", przestrzegają przed pułapkami. Kupujący często zapominają o kosztach remontu, podatkach, trudnościach ze znalezieniem najemców. A jak to wygląda w Polsce?
Nad jeziorami i nad morzem
Pośrednik Paweł Zeliaś, szef firmy SalonDomow.pl, ocenia, że po wakacjach rośnie zainteresowanie wszystkimi domami, nie tylko wakacyjnymi. – Budynki stricte letniskowe to u nas jednak rzadkość, zwłaszcza te przeznaczone na wynajem pod naszą nieobecność – ocenia Paweł Zeliaś. – Prym wiodą domki typu Brda i altany na działkach. W takich budynkach w sezonie mieszkają właściciele albo ich znajomi.
Jarosław Jędrzyński, analityk portalu RynekPierwotny.pl, twierdzi z kolei, że na portalach nieruchomościowych znajdziemy setki ofert wakacyjnych nieruchomości z całego kraju. – Podaż powinna rosnąć, bo amatorów letnich domów będzie przybywać wraz z postępującą poprawą sytuacji materialnej Polaków – prognozuje Jarosław Jędrzyński. Analityk dodaje, że domów wakacyjnych jest najwięcej w miejscowościach, które sprzyjają letniemu wypoczynkowi, a więc w okolicach jezior, zalewów, rzek i nad morzem.
Zdaniem Marcina Krasonia, analityka Home Brokera, na nieruchomościach wakacyjnych chce zarabiać coraz więcej osób. – Są dwie możliwości: wzrost wartości nieruchomości albo bieżący zarobek. Stąd coraz większa popularność apartamentów oddawanych w zarządzanie wyspecjalizowanej firmie, która szuka klientów i wynajmuje im naszą nieruchomość – zauważa Marcin Krasoń. ?Inaczej sytuację na rynku domów wakacyjnych ocenia Jarosław Mikołaj Skoczeń z Emmerson Realty, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami. – Popyt na domy letniskowe w ostatnich latach zmalał. Znaczącej poprawy na razie nie widać – twierdzi Skoczeń. Jego zdaniem zakup nieruchomości wakacyjnych ma sens tylko wtedy, gdy myślimy o własnych potrzebach, a nie o powiększaniu dochodów. – Nawet jeśli uda się nam od czasu do czasu wynająć dom, to zysk, w porównaniu z kosztami inwestycji będzie niewielki – przestrzega. ?Jeśli jednak wierzymy w sukces przedsięwzięcia, to najlepiej, zdaniem przedstawiciela Emmerson Realty, wybrać nieruchomość w górach. – Sezon trwa tam praktycznie dziesięć miesięcy w roku, więc taka inwestycja wydaje się najbardziej opłacalna – tłumaczy Jarosław Mikołaj Skoczeń, który zwraca uwagę, że ktoś będzie musiał się zająć pozyskiwaniem klientów, którzy wynajmą nieruchomość. – Ktoś musi przekazać, a potem odebrać klucze, ktoś musi posprzątać po wczasowiczach – podkreśla przedstawiciel Emmersona. – Najem krótkoterminowy wiąże się także ze zniszczeniami domu i jego wyposażenia, które trzeba na bieżąco naprawiać. Trzeba też prowadzić firmę, aby wystawiać rachunki za pobyt – wylicza. I podkreśla, że zadania nie ułatwi nam olbrzymia konkurencja, która żyje z wynajmowania miejsc noclegowych w pensjonatach i domach wypoczynkowych.
Szukanie okazji
Według Pawła Zeliasia w większości przypadków lepszym biznesem może się okazać kupno mieszkania w Warszawie za 400 tys. zł i wynajęcie go za ok. 2 tys. zł miesięcznie. – Oczywiście są wyjątki – zastrzega. – Miejsca w modnych kurortach mogą generować większe zyski, przy gwarancji obłożenia na poziomie ok. 50–70 proc. w roku. To jednak rzadkie.