Ekologia i ekonomia, czyli zielone budowanie

Prefabrykacja będzie zyskiwać w Polsce coraz więcej zwolenników. Certyfikaty środowiskowe dla budynków mieszkalnych też powinny wyjść poza niszę.

Aktualizacja: 26.06.2024 10:56 Publikacja: 25.06.2024 21:00

Ósma edycja organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i „Nieruchomości” wydarzenia Real Estate Impactor poświęcona była problemom rynku mieszkaniowego. Po pierwsze, w kontekście bieżącego zamieszania wywołanego niepewnością co do nowego rządowego programu dopłat do kredytów (relacja obok), a po drugie, w kontekście wyzwań natury ekonomicznej (koszty budowy, deficyt pracowników) i ekologicznej (unijny Zielony Ład). Uczestnicy panelu „Zielone budownictwo” próbowali odpowiedzieć na pytanie, czy prefabrykacja i certyfikacja mogą być czymś więcej niż niszami w przypadku budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Odpowiedź brzmi – tak.

Budynki z klocków

Prefabrykacja w Polsce jest jak najbardziej obecna, ma duże zastosowanie w budownictwie mieszkaniowym – ale nie w kraju. Produkowane u nas komponenty – zarówno z betonu, drewna, rzadziej stali – wyjeżdżają bowiem za granicę, głównie do Skandynawii czy Niemiec.

Nie inaczej wyglądały zalążki MOD21, spółki z grupy giełdowego Erbudu. Fabryka drewnianych modułów pod Toruniem została uruchomiona jesienią 2022 r., głównie z myślą o rynku za Odrą, gdzie jest duży nacisk na budownictwo ekologiczne, efektywne energetycznie, sprzyjające celom dekarbonizacji – i dotowane z funduszy unijnych. W tym roku strategia została zmodyfikowana i na radarze jest również krajowy rynek.

– Dlaczego w pierwszym kroku naszej działalności postawiliśmy na rynek niemiecki? Dlatego że lepsze były tam uwarunkowania rynkowe – powiedział Bartosz Wiśniewski, wiceprezes MOD21. – Obecnie 10 proc. wszystkich inwestycji budowlanych w Niemczech realizuje się w technologii drewnianej, modułowej. To duży rynek o wartości około 24 mld euro. W Polsce jeszcze takiego zapotrzebowania nie ma, ale widzimy rosnące zainteresowanie inwestorów czy biur architektonicznych. Dział ofertowy obsługujący rynek polski działa od dwóch miesięcy, a widzimy już pięć przetargów publicznych ogłoszonych na inwestycje w oparciu o obiekty modułowe w technologii drewnianej – podkreślił.

W tej chwili popyt w Polsce zgłaszany jest głównie na obiekty użyteczności publicznej, jak szkoły i przedszkola. W Niemczech to także biurowce, szpitale czy akademiki. MOD21 liczy też w dalszej kolejności na mieszkaniówkę.

Jakie przewagi nad tradycyjnym budowaniem ma prefabrykacja?

– Pierwsza korzyść to czas, a czas to pieniądz. Jest to dziś szczególnie ważne przy wykorzystaniu pozyskanych środków unijnych z Krajowego Planu Odbudowy. Tradycyjna budowa trwa od 18 do 24 miesięcy, my jesteśmy w stanie wznieść budynek w prefabrykacji drewnianej w ciągu 6–9 miesięcy. Druga kwestia to szeroko pojęta ekologia, redukcja śladu węglowego i lepsza efektywność energetyczna – powiedział Wiśniewski.

Damian Kaźmierczak, wiceprezes i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, zwrócił uwagę, że prefabrykacja może mieć większe zastosowanie w budownictwie mieszkaniowym społecznym i komunalnym. To właśnie ten segment będzie beneficjentem funduszy z KPO.

– Inwestycje w oparciu o prefabrykacje betonową powstały m.in. na potrzeby programu Mieszkanie+. Prefabrykacja betonowa oczekuje na program budownictwa społecznego, który jest dzisiaj lansowany przez Lewicę. Na takie cele prefabrykacja nadaje się idealnie, bo mówimy o obiektach mocno wystandaryzowanych, powtarzalnych, które muszą powstawać szybko – powiedział Kaźmierczak.

Ekspert zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt budownictwa z prefabrykatów.

– Prefabrykacja jest bardzo istotna z uwagi na brak rąk do pracy. Z tym deficytem polskie budownictwo już się boryka. Jesteśmy w fazie dekoniunktury, spowolnienia inwestycyjnego, a pracowników już dramatycznie brakuje, więc proszę wyobrazić sobie, co się stanie, kiedy po 2024 r. dojdzie do bardzo poważnej kumulacji prac na rynku inwestycyjnym w związku z rozkręcającymi się projektami infrastrukturalnymi – powiedział Kaźmierczak.

W Norwegii czy Szwecji koszty pracy są takie, że jeszcze do niedawna bardziej opłacało się zamawiać produkcję modułów w Polsce i przywozić moduły statkami przez Bałtyk – kryzysy spowodowane pandemią i rosyjską agresją na Ukrainę pomieszały szyki, windując koszty frachtu.

Czy komercyjni deweloperzy nad Wisłą zwiększą zainteresowanie prefabrykacją? Zdaniem Kaźmierczaka polscy konsumenci – inaczej niż Skandynawowie czy Niemcy – ową standaryzację odbierają raczej jako wadę, ale to postrzeganie powinno się zmieniać wraz ze wzrostem świadomości młodych pokoleń.

Na kwestie ekologii zwróciła też uwagę Dorota Bartosz, dyrektorka ds. zrównoważonego budownictwa w Polskim Stowarzyszeniu Budownictwa Ekologicznego PLGBC.

– A propos zalet prefabrykacji dodałabym oszczędność zasobów budowlanych w kontekście mniejszych odpadów przy produkcji oraz gospodarki o obiegu zamkniętym: przeniesienia budynku czy rozbiórki i ponownego wykorzystania poszczególnych elementów – powiedziała Bartosz. Zaznaczyła, że w dobie fali renowacji budynków, dyrektywy budynkowej, prefabrykacja drewniana daje nowe możliwości – np. dobudowania kondygnacji w starych blokach, której wynajem pozwoli finansować modernizację nieruchomości. Notabene taki projekt zdobył nagrodę Real Estate Impactor w ubiegłym roku.

Prezes Wiśniewski dodał, że w Niemczech nadbudowy w oparciu o prefabrykację to sposób na zwiększenie zasobu mieszkaniowego w zwartej zabudowie miejskiej.

Koszty i zdrowie

Certyfikaty środowiskowe w nieruchomościach komercyjnych to standard od lat, przede wszystkim w biurowcach, ale także magazynach czy centrach handlowych. Dla najemców i funduszy inwestujących w nieruchomości to element realizacji strategii ESG. Takich pretensji nie roszczą sobie użytkownicy mieszkań.

Działających w Polsce deweloperów mieszkaniowych, którzy dla wszystkich projektów pozyskują certyfikaty, jest jak na lekarstwo – to zazwyczaj spółki córki międzynarodowych grup, dla których jest to część strategii. Z danych gromadzonych przez PLGBC wynika, że przybywa firm decydujących się na certyfikowanie pojedynczych projektów – wygląda to na testowanie rynku. Doradcą, który pomagał największej grupie deweloperów, jest firma Go4Energy.

– Certyfikacja ma w pewien sposób poukładać proces budowlany, pomóc inwestorom, projektantom, generalnym wykonawcom, żeby budynek powstał w sposób zharmonizowany z otoczeniem, żeby był proekologiczny, a mieszkańcy byli szczęśliwi – powiedziała Zuzanna Sewerynik-Nieporęcka, szefowa zespołu w dziale dekarbonizacji w Go4Energy.

– Dla inwestorów, deweloperów certyfikacja daje też, tak jak w przypadku taksonomii, korzystniejsze finansowanie. Niemniej coraz częściej firmy skupiają się na odbiorcach końcowych. To cały czas dynamicznie rozwijająca się gałąź certyfikacji. Spółki, które u nas przecierały szlaki, pochodzą ze Skandynawii, certyfikaty potwierdzają, że budynek ma wysoki standard i warto w nim zamieszkać. Coraz więcej firm zgłasza się do nas i widzi w tym sens, a nie tylko smutny obowiązek – dodała.

Zdaniem Doroty Bartosz, ponieważ 90 proc. czasu spędzamy w budynkach, certyfikowane powinny być wszystkie – a nie tylko komercyjne.

– Oczywiście nie ukrywajmy, nikt nie chce dodatkowo płacić za zrównoważone rozwiązania. Moim zdaniem to wynika tylko z nieświadomości i braku edukacji jednej i drugiej strony rynku. Nie edukujemy konsumentów, że co prawda trzeba wydać więcej na zakup certyfikowanego mieszkania, ale z drugiej strony otrzymuje się korzyści w trakcie całego cyklu życia budynku – podkreśliła Bartosz.

To zarówno korzyści finansowe, wynikające z mniejszych kosztów eksploatacyjnych, z lepszej wyceny budynku względem standardowych nieruchomości, jak i korzyści dla zdrowia. Ekspertka dodała, że edukować trzeba nie tylko konsumentów, ale też projektantów czy deweloperów.

– Mamy oczywiście przepisy o warunkach technicznych budynków, ale certyfikacja wybiega kilka kroków do przodu i pokazuje, jak możemy budować efektywniej pod wieloma względami. Długofalowo to się wszystkim opłaci – powiedziała Bartosz.

Zuzanna Sewerynik-Nieporęcka zaznaczyła, że przy skali nakładów na inwestycję mieszkaniową – od zakupu gruntu po budowę – koszt certyfikacji jest relatywnie niewielki.

Z danych PLGBC wynika, że inwestorzy wybierają najczęściej brytyjski certyfikat BREEAM. Tymczasem PLGBC opracowało polski certyfikat Zielony Dom.

– To certyfikat stworzony typowo na rynek polski, w zamyśle dostępniejszy, także pod względem kosztu. Doskonale wpisuje się w dyrektywę budynkową, gdzie za chwilę będziemy musieli obowiązkowo raportować ślad węglowy budynków, mówić o budynkach zeroemisyjnych itd. Dla inwestora to także element poprawy konkurencyjności, wyróżnienia się na rynku – podkreśliła Bartosz.

Ósma edycja organizowanego przez „Rzeczpospolitą” i „Nieruchomości” wydarzenia Real Estate Impactor poświęcona była problemom rynku mieszkaniowego. Po pierwsze, w kontekście bieżącego zamieszania wywołanego niepewnością co do nowego rządowego programu dopłat do kredytów (relacja obok), a po drugie, w kontekście wyzwań natury ekonomicznej (koszty budowy, deficyt pracowników) i ekologicznej (unijny Zielony Ład). Uczestnicy panelu „Zielone budownictwo” próbowali odpowiedzieć na pytanie, czy prefabrykacja i certyfikacja mogą być czymś więcej niż niszami w przypadku budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Odpowiedź brzmi – tak.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Warszawa. Skanska sprzedała biurowiec P180 za 100 mln euro
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie