Tani kredyt nie zatopi najmu

Nawet gdy na rynek popłyną darmowe kredyty, chętnych na wynajem mieszkań nie zabraknie. Ale co ze stawkami?

Publikacja: 08.02.2024 21:07

Większym rodzinom bardziej niż wynajem mieszkania będzie się opłacał zakup na supertani kredyt z pro

Większym rodzinom bardziej niż wynajem mieszkania będzie się opłacał zakup na supertani kredyt z programu „Na start”

Foto: AdobeStock

Rozpoczęły się przeprowadzki z wynajmowanych lokali do mieszkań kupionych na „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. – Trudno jednak mówić o fali. Proces jest rozłożony w czasie – zastrzega Anton Bubiel, prezes Rentier.io i dyrektor operacyjny SonarHome. – Niewiele osób kupiło mieszkanie, którego stan umożliwia szybkie przeniesienie się z wynajmowanego na własne. Reszta czeka na odbiór mieszkań lub robi w nich remonty, a ci, którzy wnioski o tani kredyt składali w grudniu ubiegłego roku, mogą jeszcze czekać na zamknięcie transakcji zakupu mieszkania – zauważa.

Nie wyklucza, że niektóre osoby poczekają z przeprowadzką nawet do końca tego roku, jeśli nie dłużej.

Korekta, nie rewolucja

Jak zwalniane przez beneficjentów „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” mieszkania wpłyną na rynek najmu? Z danych BIK wynika, że przyznano 66,8 tys. tanich kredytów (stan na 25 stycznia). Rozpatrywanie wniosków trwa. Rynek spodziewa się, że liczba umów może wzrosnąć nawet do 70 tys.

– Szacuje się, że co trzecia osoba, z ok. 70 tys., które nabyły nieruchomości z rządowymi dopłatami, była „aktywnym” najemcą – mówi Łukasz Wydrowski, prezes Estatic Nieruchomości. – Z perspektywy całego rynku najmu trudno jednak mówić o wielkiej rewolucji. Odpływ ok. 25–30 tys. najemców, biorąc pod uwagę, że w całym kraju wynajmuje się ponad 1 mln mieszkań, nie jest drastyczną zmianą, lecz korektą – zaznacza.

Z kolei Anton Bubiel szacuje, że do własnych lokali „w ostrożnym scenariuszu” może się przeprowadzić 20 proc. najemców, w realistycznym – 50 proc., a optymistycznym – nawet 70 proc. Dodatkowa podaż wyniosłaby od ponad 13 do ok. 46 tys. mieszkań. Zdaniem prezesa Rentier.io ta dodatkowa oferta, choć w długim terminie niewątpliwie wpłynie na dynamikę stawek, raczej nie doprowadzi do szokowych zmian na rynku.

Tanio już dawno nie jest. Portal Nieruchomosci-online.pl podaje, że średnia stawka najmu kawalerki w Warszawie w IV kw. 2023 r. to ponad 2,9 tys. zł, dwóch pokoi – 4,3 tys. zł. W Krakowie to 2,3 tys. zł (średni czynsz za kawalerkę) i niespełna 3,1 tys. zł (dwa pokoje). We Wrocławiu to ponad 2,3 tys. i niemal 3,1 tys., a w Gdańsku – odpowiednio prawie 2,4 tys. zł i ponad 2,9 tys. zł.

Na rynek najmu wpływ będzie miał także zapowiadany przez rząd nowy program supertanich kredytów „Na start”. Z wyliczeń Expandera i Rentier.io. wynika, że wpływ ten będzie jednak mniejszy niż „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”, którego raty w większości przypadków były niższe niż koszt najmu takiego samego mieszkania.

– Nowy program jest bardziej zniuansowany niż poprzedni. Kryteria dochodowe, schodkowe oprocentowanie, progi kwotowe kredytu objętego wsparciem – to wszystko sprawi, że o rządowy kredyt nie będzie aż tak łatwo jak o „Bezpieczny kredyt 2 proc.” – ocenia Anton Bubiel. – Mam też nadzieję, że rządzący wyciągną wnioski ze szkód, jakie „Bezpieczny kredyt 2 proc.” narobił na rynku mieszkaniowym, i ograniczą budżet programu tak, żeby rozłożyć jego wykorzystanie w czasie, nie wywołując kolejnych szoków cenowych.

Według prezesa Rentier.io wszystko wskazuje, że w najbliższym czasie będziemy mieć do czynienia z rynkiem najemcy, tak jak to miało miejsce przed wybuchem wojny w Ukrainie.

Dla rodzin, nie dla singli

Eksperci Expandera i Rentier.io oceniają, że planowany program dopłat do kredytów będzie bardzo atrakcyjny dla większych rodzin. Rata preferencyjnego kredytu zaciągniętego przez małżeństwo z trójką dzieci będzie niższa niż czynsz za wynajmowane mieszkanie aż w 16 z 17 badanych miast.

Szacunki obejmują zakup po przeciętnych cenach ponad 70-metrowego lokalu na preferencyjny kredyt, na 30 lat. Jedynym miastem, w którym najem byłby tańszy dla takiej rodziny, jest Kraków.

Np. Warszawie pierwsza rata kredytu za 70-metrowe mieszkanie wyniosłaby 4,6 tys. zł, gdy stawka najmu lokalu sięgnęłaby 4,9 tys. zł. We Wrocławiu byłoby to 2,7 tys. zł (rata) i 3,5 tys. zł (najem), a w Gdańsku – odpowiednio niespełna 3 tys. i niemal 3,7 tys. zł.

W gorszej sytuacji będzie singiel, który chce kupić mieszkanie o powierzchni 30 mkw. Rata kredytu „Na start” będzie niższa niż koszt najmu tylko w 5 z 17 miast. Np. w Bydgoszczy rata wyniesie 1,4 tys. zł, a czynsz za wynajmowane mieszkanie ponad 1,5 tys. zł za mkw. Ale już np. w Warszawie rata preferencyjnego kredytu za 30-metrowy lokal wyniosłaby ponad 3,6 tys. zł, podczas gdy stawka najmu – ponad 2,7 tys. zł. Z kolei dla pary bez dzieci, kupującej mieszkanie o powierzchni 50 mkw., skorzystanie z programu „Na start” będzie korzystniejsze niż najem w 10 z 17 badanych miast.

Łukasz Wydrowski pytany o wpływ nowego programu kredytowego na rynek najmu kreśli najbardziej prawdopodobny scenariusz. – Jeśli program „Na start” nie będzie w stanie zaspokoić dużego popytu na mieszkania, wiele osób może pozostać na rynku najmu – mówi prezes Wydrowski. – To może prowadzić do stabilizacji, a nawet do wzrostu popytu na wynajem mieszkań, szczególnie jeśli nowy program nie będzie tak atrakcyjny jak jego poprzednik. Z ograniczonym do 0,5 mld zł budżetem program będzie dostępny tylko dla wybranej grupy beneficjentów, co może ograniczyć jego wpływ na rynek jako całość.

Z kolei Tomasz Rożek, pośrednik z warszawskiej agencji Akces, ocenia, że zarówno wygaszony „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, jak i planowany program jeszcze tańszych kredytów rozregulowują rynek mieszkań, zwłaszcza ceny ofertowe. – Trzeba pamiętać, że takie programy mają całą masę wykluczeń, warunków. Są więc adresowane raczej do niedużych grup – podkreśla pośrednik. – Planowany program kredytów nawet na 0 proc. jest tak skonstruowany, że trudno oszacować, ile rodzin do niego przystąpi. Dlatego odpływ klientów z rynku najmu na pewno nie zaszkodzi właścicielom nieruchomości.

Tomasz Rożek nie ma jednak wątpliwości, że zawsze lepiej być właścicielem mieszkania niż najemcą. – Jeśli ktoś ma zdolność kredytową i zakłada, że w danych miejscu pozostanie na długo, powinien rozważyć zakup mieszkania – uważa pośrednik z agencji Akces Polska.

Rentowność maleje

Lidia Dołhan, starszy analityk WGN, komentuje, że dopóki nie poznamy ostatecznych założeń programu, dopóty możemy tylko domniemywać, że kredyt będzie supertani.

– Klienci, którzy wynajmują mieszkania w zdecydowanej większości albo nie posiadają zdolności kredytowej, albo ze względu np. na pracę, studia czy nagłą zmianę sytuacji rodzinnej potrzebują mieszkania w określonej lokalizacji – tłumaczy Lidia Dołhan. Dodaje, że liczba zainteresowanych najmem klientów jednak zmalała, co może przynieść korektę cen ofertowych.

Także Paweł Grabowski, pośrednik z BIG Property, zaznacza, że na razie trudno oszacować wzrost popytu na mieszkania wywołane tanim kredytem. – Luka podażowa na rynku najmu nadal jest ogromna. Ewentualny odpływ najemców wywołany nowym programem kredytowym może być niezauważalny – przewiduje Paweł Grabowski. – Zwracam uwagę, że „Bezpieczny kredyt 2 proc.” przyczynił się do gwałtownego wzrostu cen nieruchomości, ale nie spadków stawek najmu – zaznacza.

Eksperci nie mają wątpliwości, że mieszkania na wynajem to wciąż opłacalna inwestycja. – Lokali na wynajem cały czas brakuje. Przy takiej inwestycji zarabiamy nie tylko na czynszach, ale również na wzroście wartości nieruchomości – przypomina Paweł Grabowski. Zwraca jednak uwagę, że rentowność takiej inwestycji jest dziś niższa niż dwa–trzy lata temu – ze względu na nieproporcjonalnie wysoki wzrost cen nieruchomości w stosunku do czynszów.

Expander i Rentier.io podają, że średnia rentowność netto przy zakupie mieszkania za gotówkę, przy założeniu, że lokal jest wynajmowany pełne 12 miesięcy, to 5,3 proc. (małe mieszkania), 4,8 proc. (średnie lokale) i 4,3 proc. (duże). Rok wcześniej było to odpowiednio 6,1, 5,5 i 4,8 proc.

Rozpoczęły się przeprowadzki z wynajmowanych lokali do mieszkań kupionych na „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. – Trudno jednak mówić o fali. Proces jest rozłożony w czasie – zastrzega Anton Bubiel, prezes Rentier.io i dyrektor operacyjny SonarHome. – Niewiele osób kupiło mieszkanie, którego stan umożliwia szybkie przeniesienie się z wynajmowanego na własne. Reszta czeka na odbiór mieszkań lub robi w nich remonty, a ci, którzy wnioski o tani kredyt składali w grudniu ubiegłego roku, mogą jeszcze czekać na zamknięcie transakcji zakupu mieszkania – zauważa.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości mieszkaniowe
Krzysztof Kukucki, wiceminister rozwoju i technologii: 100 tys. mieszkań na tani wynajem
Nieruchomości
Klienci rzucili się na wielką płytę
Nieruchomości
Na rynek weszło mniej mieszkań
Nieruchomości
Tanie kredyty? Rzucanie pieniędzy to najłatwiejsza pomoc
Nieruchomości
Na zakupy mieszkań poszli młodzi