Dwie takie przyczepy na kołach Krzysztof G. (dane zmienione) ustawił w latach 2013 i 2014 w kaszubskiej wsi Węsiory w gminie Sulęczyno nad Jeziorem Długim.
Niebawem zainteresował się tym powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kartuzach i zobowiązał ich właściciela do przedstawienia decyzji wójta gminy o warunkach zabudowy, projektu budowlanego i oświadczenia o dysponowaniu nieruchomością na cele budowlane. Ponieważ Krzysztof G. tego nie wykonał, nadzór budowlany nakazał rozbiórkę.
Właściciel przyczep wyjaśnił, że przyczepy kempingowe na kołach wykorzystuje w okresie letnio-jesiennym nie tylko na działce w Węsiorach, ale również na innych polach kempingowych. Dlatego mają tablice i dowody rejestracyjne, aktualne badania techniczne i ubezpieczenie OC. Odholowane już zresztą zostały poza teren działki.
Tę ostatnią informację PINB szybko zweryfikował. Dokonując oględzin w listopadzie 2015 r., ustalił – i potwierdził fotografiami – że przyczepy nadal tam stoją. Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Gdańsku nie miał więc żadnych wątpliwości, że przyczepy, zlokalizowane na stałe na działce, służą celom rekreacyjno-wypoczynkowym. Zgodnie z prawem budowlanym przyczepę kempingową na kołach lub bez nich, unieruchomioną na okres do 120 dni, zalicza się – tak jak barakowóz – do tymczasowych obiektów budowlanych, wymagających pozwolenia na budowę. Zarejestrowanie ich jako pojazdów mechanicznych nie ma wpływu na ich ocenę jako tymczasowych obiektów budowlanych.
W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku Krzysztof G. zarzucił błędną kwalifikację przyczep kempingowych jako tymczasowych obiektów budowlanych w sytuacji, gdy są one pojazdami i jako takie nie podlegają przepisom prawa budowlanego.