- Hossa na rynku ziemi rolnej trwała latami. Kres położyło jej nowe prawo ograniczające wolny obrót gruntami - mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance. - W efekcie transakcji jest o połowę mniej. Hektar żyznej ziemi jest dziś o ok, 1,4 tys. zł tańszy niż przed rokiem, a słaba ziemia przestała gwałtownie drożeć.
476 proc. - aż o tyle od 2004 roku wzrosła przeciętna wartość hektara ziemi w Polsce. - Jeśli więc ktoś kupił parcelę rolną i sprzedał ją pod koniec ubiegłego roku, to osiągnął duży zysk - mówi Bartosz Turek. - Wynik wymagałby osiągania co roku przez 12 lat zysku na poziomie prawie 16 proc. rocznie. Lokaty czy obligacje nie pozwoliłyby na osiągnięcie takich wyników, a i na giełdzie byłyby one mało prawdopodobne. Nawet złoto, którego ceny są niedaleko historycznych rekordów, dało w analogicznym czasie zarobić tylko 250 proc. - przypomina.
Rynek zamiera
Jak mówi Bartosz Turek, do wyraźnej zmiany trendu na rynku ziemi doszło w 2016 roku.- Zmienione zostały zasady obrotu gruntami. Od ostatniego dnia kwietnia ubiegłego roku nabywcami ziemi co do zasady mogą być jedynie rolnicy indywidualni, nie licząc transakcji w rodzinie, oraz takich, gdzie nabywcami są Skarb Państwa, samorząd, Park Narodowy czy Kościół - przypomina ekspert Open Finance. - Przed nowym prawem postawiono wiele zadań. Najbardziej medialnym było zapobieżenie wykupowi ziemi przez cudzoziemców. Wiele mówiło się też o ukróceniu spekulacji gruntami. Pierwszy z tych celów w myśl regulacji wspólnotowych mógł być osiągnięty w bardzo ograniczonym zakresie. Inaczej jest z drugim z nich. Dane Ministerstwa Sprawiedliwości sugerują, że liczba zawieranych transakcji gruntami wyraźnie zmalała - nawet o połowę (drugie półrocze 2016 wobec analogicznego okresu rok wcześniej).
Jak mówi Bartosz Turek, powodów tak drastycznego hamowania jest wiele. - Po pierwsze rynek musiał się przyzwyczaić do nowych zasad obrotu. Spadek liczby transakcji jest też pokłosiem wzmożonego ruchu w ostatnich miesiącach obowiązywania swobodnego rynku - zwraca uwagę analityk. - W związku z tym, że bez dodatkowych obostrzeń można było kupić ziemię do końca kwietnia 2016 roku wiele osób przyspieszyło transakcje. Potem rynek zamarł. Jedynie część spadku obrotów można utożsamiać z ograniczeniem zakupów spekulacyjnych - podkreśla.