Dostępna w tym roku pula pieniędzy na dopłaty do mieszkań w ramach „MdM" wyczerpała się w ubiegłym tygodniu. Ostatnia transza zostanie odblokowana w styczniu 2018 r. Czeka nas rewolucja na rynku nieruchomości? Czy bez wspomagania lepiej poradzi sobie rynek pierwotny czy wtórny?
Eldorado w Łodzi
Kamil Wrotniak, doradca ds. nieruchomości z Łodzi, ocenia, że brak dopłat w niewielkim stopniu – jeśli w ogóle, wpłynie na wyniki sprzedaży deweloperów. Nie załamie też obrotu na rynku wtórnym. – „MdM" to tylko dodatek. Nie decyduje, czy ktoś kupi mieszkanie czy nie – ocenia Wrotniak.
Według niego coraz silniejsza pozycja rynku pierwotnego jest w Łodzi niezagrożona. – Wielu 30-latków pracujących na etacie za średnią krajową nie interesuje mieszkanie w blokowiskach, takich jak Widzew czy Retkinia, gdzie żyje po kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców – opowiada. – Wolą ofertę deweloperów. Ci mniej majętni, których nie stać na zakup nowego lokum, wybiorą z konieczności rynek wtórny – ocenia.
Jak jednak mówi Kamil Wrotniak, oferta rynku pierwotnego w Łodzi jest wciąż bardzo uboga w porównaniu z tym, co można znaleźć we Wrocławiu, w Krakowie czy Trójmieście. – Nowe lokale szybko znikają rozchwytywane przez młode rodziny – zwraca uwagę. – Deweloperzy mają tu prawdziwe eldorado. Kuszą możliwością ucieczki z brzydkiego, pełnego starych kamienic centrum Łodzi oraz z blokowisk do nowych budynków.