Obowiązek inwestora to budować w sposób zrównoważony

Nie wszyscy konsumenci wymagają radykalnych innowacji - mówi Tony Mulhall, dyrektor w Royal Institution of Chartered Surveyors (RICS).

Aktualizacja: 07.06.2018 19:24 Publikacja: 07.06.2018 19:00

Obowiązek inwestora to budować w sposób zrównoważony

Foto: Fotorzepa, Robert gardziński RG Robert gardziński

Rz: Wzrost liczby ludności sprawia, że w XXI wieku potrzebujemy rozwoju nowoczesnego mieszkalnictwa. Proszę powiedzieć, co jest według pana najważniejsze w planowaniu nowych przestrzeni mieszkalnych?

Tony Mulhall: Najważniejsze jest rozumienie potrzeb ludzi. Problem w tym, że te potrzeby nieustannie się zmieniają. Obecnie wśród twórców przestrzeni istnieje napięcie między innowacyjnością a standaryzacją. Z jednej strony rynek wymaga nieustannych innowacji, z drugiej strony standaryzacja sprawia, że nieruchomości mogą być tańsze, a dzięki temu łatwiej osiągalne dla społeczeństwa.

Nie wszyscy konsumenci wymagają radykalnych innowacji, ale też wielu obawia się zbytniej standaryzacji. Historycznym przykładem zestandaryzowania obiektów mieszkalnych jest Levittown w Filadelfii w USA. Tam ogromne potrzeby mieszkaniowe po II wojnie światowej zostały zaspokojone taśmową produkcją domów z prefabrykatów. Taki dom mógł być wybudowany w jeden dzień. W 1957 roku miasteczko miało już 17 311 domów podobnych do siebie lub identycznych. Zamieszkało w nich 70 tys. ludzi.

Przychodzi na myśl inne rozwiązanie, europejskie. Zaraz po wojnie Le Corbusier stworzył w Marsylii jeden z pierwszych bloków w historii architektury. Czy to było lepsze rozwiązanie?

Blok nazywany Jednostką Marsylską był budowany dla 1,6 tys. osób. Miał podobny cel, co amerykańskie Levittown: zapewnienie mieszkań obywatelom pozbawionych po wojnie dachu nad głową. Le Corbusier, planując masowe mieszkalnictwo we Francji, myślał o budowaniu wzwyż, a nie wszerz jak na amerykańskich przedmieściach. Dlatego jego blok w Marsylii – nadal zamieszkany – przytłacza dzisiaj swoją wysokością i masywnością. Na jego wzór zaczęto budować miliony betonowych bloków.

Blokowiska Europy różnią się od Levittown, które stanowi kwintesencję niskiego, zależnego od transportu samochodowego, homogenicznego amerykańskiego przedmieścia. Uważam, że te dwa powojenne modele popadły w skrajność. Obecnie musimy stworzyć coś bardziej zrównoważonego i odpowiadającego potrzebom ludzi w XXI wieku. Nieustannie szukamy dobrych rozwiązań.

Czy zgadza się pan z popularnym hasłem: good design is a key?

W raporcie przygotowanym przez RICS pod nazwą „Placemaking and value" (Tworzenie przestrzeni i wartość) analizowaliśmy 5 nowych przestrzeni mieszkalnych w Wielkiej Brytanii, m.in. osiedle Accordia w Cambridge. Ten projekt – 378 nieruchomości (212 domów i 166 mieszkań) był zdobywcą nagrody RIBA Stirling dla najlepszej architektury. Rzeczywiście, ludziom tam żyje się dobrze, a ceny mieszkań wzrastają.

Dobry design niewątpliwe może być kluczem do sprostania wymaganiom współczesnej urbanistyki. Osiedle Accordia wyznaczyło wysokie standardy techniczne, ekologiczne, społeczne i gospodarcze. To był wielki sukces. Budując domy XXI wieku, musimy wziąć pod uwagę zupełnie nowe czynniki, w tym siłę oddziaływania technologii, które mogą mieć wpływ na zmianę sposobu wykorzystania przestrzeni mieszkalnej. Nowa ekonomia rządzi się nowymi prawami. Już teraz człowiek może być aktywnym pracownikiem lub konsumentem bez wychodzenia z domu.

Co sądzi pan o nowoczesnych ekomiastach? To miejsca założone zwykle na terenach wiejskich, wykorzystujące dostępność gruntów oraz atrakcyjne warunki naturalne. Może to jest recepta?

Nie jest to nowa koncepcja. Ekomiasta rozwijał brytyjski rząd w XX wieku. Wybrane miejsca pod budowę takich miast znajdowały się na terenie opuszczonych baz lotniczych. Tereny te stały się dostępne w wyniku restrukturyzacji lotnictwa po zimnej wojnie. Miasta tam zakładane nie były jednak rozwiązaniem trwałym. Miały masę wad. Najnowszy program rządowy tego typu to szeroko promowany projekt Garden Village – wspólne przedsięwzięcie właścicieli gruntów i lokalnych władz na miarę XXI wieku.

Rząd twierdzi, że w ten sposób na rynek nieruchomości trafi nawet 48 tys. domów. Nie wiemy jeszcze, co z tego wyjdzie. Na razie wyznaczono 14 miejsc, które mają być stopniowo zagospodarowywane. Budowanie ekologicznych miast na wsiach wymaga determinacji i odwagi. Kupujący domy mają wstępne wyobrażenia na temat tego, co uważają za odpowiednią formę mieszkania – wielu z nich może obawiać się rozczarowania. Kupujący mają często na uwadze sprzedaż swojej własności w przyszłości, co sprawia, że inwestowanie w eksperyment, który może zakończyć się porażką – jest ryzykowne.

Uważa pan, że rozwój mieszkalnictwa w XXI wieku powinien być zrównoważony. Co oznacza w tym przypadku zrównoważony rozwój?

Zrównoważony rozwój to jedno z najważniejszych pojęć współczesnej urbanistyki. Budując, musimy brać pod uwagę czynnik społeczny, to znaczy tworzyć w zgodzie z oczekiwaniami i potrzebami ludzi, czynnik ekologiczny, rozsądnie korzystać z naturalnych zasobów i nie zanieczyszczać środowiska, czynnik gospodarczy, inwestycje muszą być opłacalne, i wreszcie czynnik kulturowy, w którym mieści się również dostęp do edukacji (przedszkoli, szkół, uniwersytetów trzeciego wieku). Potrzebę zrównoważonego rozwoju rozumieją zarówno mieszkańcy, jak i deweloperzy. Interesy tych dwóch grup mogą zostać harmonijnie połączone.

Obowiązek budowania w sposób zrównoważony spoczywa na inwestorach, ale jak pokazał raport RICS „Placemaking and value", wyższe koszta takich projektów mogą być pokryte przez kupujących. Rynek jest demonstracją tego, czego chcą konsumenci. Bez wątpienia chcą oni zrównoważonego rozwoju oraz nowych przestrzeni mieszkalnych, gdzie będą mogli żyć szczęśliwie. ©?

 

CV

Tony Mulhall jest dyrektorem w Royal Institution of Chartered Surveyors (RICS), organizacji założonej w 1868 roku w Wielkiej Brytanii. RICS promuje i wspiera działania związane z opracowywaniem najwyższych standardów w sektorze nieruchomości, budownictwa i infrastruktury. Tony Mulhall z wykształcenia jest geodetą i urbanistą, ekspertem na konferencjach ONZ oraz Banku Światowego. ?

Rz: Wzrost liczby ludności sprawia, że w XXI wieku potrzebujemy rozwoju nowoczesnego mieszkalnictwa. Proszę powiedzieć, co jest według pana najważniejsze w planowaniu nowych przestrzeni mieszkalnych?

Tony Mulhall: Najważniejsze jest rozumienie potrzeb ludzi. Problem w tym, że te potrzeby nieustannie się zmieniają. Obecnie wśród twórców przestrzeni istnieje napięcie między innowacyjnością a standaryzacją. Z jednej strony rynek wymaga nieustannych innowacji, z drugiej strony standaryzacja sprawia, że nieruchomości mogą być tańsze, a dzięki temu łatwiej osiągalne dla społeczeństwa.

Pozostało 90% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej