Jak planować budowę np. osiedla, gdy ceny materiałów idą w górę z dnia na dzień, gdy coraz droższa jest robocizna?
Planowanie kosztów budów w Polsce jest dziś tak trudne jak nigdy dotąd. Kosztorysanci generalnych wykonawców musieli przeistoczyć się w uważnych analityków rynku materiałów budowlanych, który stał się wyjątkowo podatny na spekulację. Ponadto globalizacja i następstwa covidu spowodowały dotkliwe braki wielu materiałów na naszym rynku. Nie wszystko da się jednak zrzucić na pandemię. Branża budowlana rozumiałaby podwyżki cen materiałów o stopę inflacji, ale nie o 30, 50 a nawet 100 proc., jak w kilku ostatnich miesiącach.
Rzecz w tym, że prawo i rynek nie są przygotowane na takie zjawiska. Co można zrobić?
Rozwiązaniem może być indeksacja umów na generalne wykonawstwo, jak w kontraktach rządowych, np. z GDDKiA, która jest niespotykana na rynku komercyjnym, bo nie ma rozwiązań legislacyjnych. Tymczasem rynek materiałów budowlanych od roku jest rynkiem spekulacyjnym, na którym notorycznie bada się, gdzie jest granica cenowej wytrzymałości klientów.
Odsyłam choćby do doniesień medialnych o nienormalnej sytuacji w handlu polskim drewnem. W niespełna rok drewno dla budownictwa zdrożało o ponad 50 proc., a niektóre jego gatunki o 100 proc., a i tak go brakuje. Tak samo jest np. z cenami styropianu czy kabli energetycznych.