A propos tego ostatniego określenia, ruch Normalne Państwo (nomen omen) ogłosił 29 lutego Dniem bez Łapówki. Celebrowanie tego święta miało polegać na antyłapówkarskich happeningach. W Warszawie koło szpitala, choć miejsc właściwych dla tego typu demonstracji można znaleźć bez liku. Pytanie, czy w branży budowlanej występuje korupcja, jest pytaniem retorycznym. Wystarczy wspomnieć przetargi czy wydawanie (lub niewydawanie) pozwoleń na budowę i warunków zabudowy. Niezależnie od tego, czy w grę wchodzą duże, czy też małe inwestycje dochodzi do patologii. Słyszy się o nich, czasem nawet padają kwoty, ale rzadko dochodzi do oficjalnych oskarżeń. Deweloperom zarzuca się, że dają łapówki przy zakupie gruntu i załatwianiu spraw w urzędach, a urzędnikom, że te łapówki wymuszają wręcz na inwestorach. A wracając do święta, to najciekawsza jest data. Wszak 29 lutego wypada raz na cztery lata. Czy ta ironia była przez organizatorów zamierzona? Czy wypada świętować jeden dzień bez łapówki raz na cztery lata? Optymiści powiedzą, że warto. Ciekawe, czy w dającej się przewidzieć przyszłości liczba dni bez łapówki zwiększy się rocznie do 366? Pesymiści odpowiedzą krótko: s.f.