Od dziesięcioleci właścicielom nieruchomości w Polsce doskwiera brak uregulowań prawnych, które odpowiadałyby gospodarce rynkowej, dotyczących urządzeń przesyłowych (linie wysokiego napięcia, przyłącza wodociągowe i kanalizacyjne) pomieszczonych na ich terenach.
Problem poruszaliśmy już na naszych łamach. Przykład pierwszy. Rolnik z podwarszawskiej wsi Wólka Kossowska od kilkudziesięciu lat walczy z energetyką o odszkodowanie za postawienie dwóch słupów przesyłowych na jego polu. Słupy stanęły, chociaż właściciele gruntów nigdy się na to nie zgodzili. Historia ciągnie się od 1977 roku. Sprawa trafiła na sądową wokandę. Energetyka przegrała sprawę o zasiedzenie, ale druga – o odszkodowanie toczy się do dziś.
Przykład drugi. Stołeczne osiedle Jelonki Międzyprzemysłami. Spór właścicieli domów z przedsiębiorstwem, które nad dachami budynków poprowadziło linie wysokiego napięcia, też nie może doczekać się finału, chociaż sieci – wbrew woli mieszkańców – nad dachami willi energetycy zaczęli rozwieszać 23 lata temu. Protesty trwają do dziś. – A wartość naszych nieruchomości spada na łeb na szyję – mówią mieszkańcy.Przykłady można mnożyć. Przytoczone historie to czubek góry lodowej.
Problem próbują rozwiązać parlamentarzyści. Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks cywilny oraz ustawy – Kodeks postępowania cywilnego był już czytany na posiedzeniu Sejmu.
Zwolennikami nowych przepisów są wszystkie kluby parlamentarne.Zasadniczą ideą zmian jest wprowadzenie do kodeksu kategorii służebności przesyłu obok dotychczasowej służebności gruntowej i osobistej. Ustanowienie służebności przesyłu, zgodnie z projektem, miałoby następować na rzecz przedsiębiorcy, który jest właścicielem urządzeń (na przykład sieci kanalizacyjne czy wodociągowe, słupy energetyczne) lub zamierza je wybudować. Przedsiębiorca będzie musiał jednak zawrzeć umowę z właścicielem nieruchomości. Ten ostatni swoje oświadczenie sporządzałby w formie aktu notarialnego, a ustanowienie służebności przesyłu mogłoby następować bezpłatnie lub odpłatnie – wszystko miałoby być regulowane na drodze umowy z właścicielem nieruchomości.