Najwyższy budynek świata został uroczyście oddany do użytku.
Dubajski drapacz chmur ma 828 metrów wysokości – ogłosił podczas ceremonii otwarcia deweloper Emaar Properties, który informację tę skrzętnie dotąd ukrywał. Dla porównania, najwyższy od 2004 r. biurowiec świata, tajwański Taipei 101, mierzył 508 metrów.
Budowa Burj Dubai ruszyła w 2004 r. i pochłonęła 1,5 mld dol. (około 4,3 mld zł). Termin ukończenia wieżowca był jednak kilkakrotnie przekładany, a w końcowym etapie budowy deweloper musiał się zmierzyć z kryzysem na dubajskim rynku nieruchomości, który m.in. sprowadził kłopoty na Dubai World. W jego następstwie ceny powierzchni w Wieży spadły z około 29 tys. dol za mkw. w 2008 r. o ponad połowę.
Mimo to Emaar chwali się, że osiągnął 10-proc. stopę zwrotu z inwestycji. Większość spośród 90 proc. lokali, które udało się dotąd sprzedać, znalazło nabywców na długo przed wybuchem kryzysu. Analitycy wskazują jednak, że inwestorzy, którzy kupili w Wieży Dubaju lokale użytkowe, zajmujące 37 spośród 200 pięter, mogą mieć problem ze znalezieniem najemców. Roy Cherry z banku inwestycyjnego Shuaa Capital uważa, że w najlepszym wypadku w 2010 r. wykorzystywane będzie tylko 75 proc. powierzchni budynku.
Najwyższy budynek świata w większości przeznaczony jest na cele mieszkalne. Znajduje się w nim 900 apartamentów, nie licząc 160 luksusowych pokoi hotelowych, zaprojektowanych przez Giorgio Armaniego. W stalowo-szklanej wieży, której wagę ocenia się na 500 tys. ton, zlokalizowano także najwyżej na świecie położony meczet. Docelowo w drapaczu chmur i przyległych do niego biurowcach mieszkać i pracować ma 12 tys. osób. Cały kompleks, przez dewelopera określany mianem "pionowego miasta", ma stanowić rdzeń nowego śródmieścia Dubaju, które zostanie zbudowane kosztem 20 mld dol.