– Biorący kredyty w euro czy we frankach szwajcarskich muszą się mieć na baczności. Biorą bowiem sobie na barki nie tylko ryzyko walutowe, ale również ryzyko wzrostu stóp procentowych. Te ostanie znajdują się obecnie na historycznie niskich poziomach – przestrzega Halina Kochalska z Gold Finance.
Jeszcze pod koniec 2007 roku 3-miesięczny LIBOR dla euro przekraczał 4,7 proc., czyli był o 4 pkt proc. wyższy niż obecnie. Gdyby dziś do obecnych marż odsetkowych dla kredytu w euro (średnia dla 280 tys. zł na 30 lat, na 80 proc. wartości nieruchomości, to 3,43 proc.) dodać LIBOR (4,7 proc. plus 6-proc. spread), to rata kredytu zamiast ok. 1450 zł (przy LIBORZE 0,7 proc.) wyniosłaby ok. 2200 zł – wyliczają analitycy Gold Finance.
– Pożyczający obecnie w walutach obcych nie mogą odwoływać się do pozytywnych przykładów osób spłacających już takie kredyty od kilku lat. W tym przypadku gwałtowny wzrost kursu walut niemal całkowicie niwelowany był przez spadek stóp procentowych. W sytuacji, gdy w eurolandzie podstawowa stopa procentowa wynosi 1 pkt proc., a w Szwajcarii 0,25 proc., a jeszcze w drugiej połowie 2007 r. i niemal cały 2008 r. LIBOR 3M dla CHF wynosił ok. 2,75 proc., biorący teraz kredyty na taką pomoc liczyć nie mogą – podkreśla Halina Kochalska.
Andreas Hoefert, główny ekonomista banku UBS, prognozuje, że podstawowa stopa procentowa może do końca tego roku wynieść w Szwajcarii między 1 a 1,5 proc.
Jego zdaniem Szwajcarski Bank Narodowy może rozpocząć podwyżki stóp procentowych w czerwcu. Natomiast nieco później eksperci przewidują wzrost stóp w strefie euro.