Pierwsi właśnie opublikowali instruktaż: jak kupować ziemię pod dom, drudzy – zwodzą klientów.
Jakiś czas temu miałam do czynienia z całkiem nieprofesjonalnym „pośrednikiem”. Kazał się wozić po okolicy, od jednej tabliczki z napisem „do sprzedania” i numerem telefonu do drugiej. Gdy podjeżdżaliśmy do jakiejś działki, wychodził z samochodu, dzwonił na numer z tablicy i pytał, czy oferta jest aktualna, czy może ją sprzedać, jaką cenę ma teren i jakie możliwości zabudowy. Mnie kazał czekać w samochodzie, abym „nie zabłociła pantofli”. Jedno trzeba przyznać: doskonale wiedział, gdzie można znaleźć pola z tablicami. Szkoda, że tylko tyle.
Ponieważ przejażdżka z pośrednikiem utkwiła mi w pamięci, tym bardziej że znajomi zostali potraktowani równie „profesjonalnie”, ucieszyła mnie inicjatywa Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, który opublikował właśnie poradnik „Jak bezpiecznie kupić działkę pod dom. Pośrednik doradcą i przewodnikiem”.
Mnie zainteresowała ta druga część, mówiąca o wymaganiach w stosunku do agenta. PFRN zapewnia, że działający na danym terenie pośrednik ma nie tylko oferty działek do sprzedania. – Posiada również rozeznanie w planach zagospodarowania przestrzennego albo chociaż w studium wie gdzie wydawane są warunki zabudowy i jakich reguł przestrzegają miejscowe władze, zna ich zamiary. Wie też, gdzie są atrakcyjne działki, na razie rolne, na których można postawić dom. Powinien też wiedzieć, czy w pobliżu nie powstaną jakieś uciążliwe dla mieszkańców obiekty, np. oczyszczalnie ścieków, wysypiska odpadów czy trasa szybkiego ruchu – wylicza Aleksander Scheller, prezydent PFRN. Według niego pośrednik powinien mieć też orientację, gdzie są doprowadzone i jakie media, a także czy są plany, np. skanalizowania okolicy.
Janusz Schmidt, wiceprezydent PFRN, podkreśla we wspomnianej publikacji, że „pośrednik nie przyjmie do sprzedaży działki z nieuregulowaną sytuacją prawną, a bywa, że sam pomaga właścicielom uregulować te sprawy tak, aby grunt nadawał się do zbycia”.