[b]Ilu klientów potencjalnie zainteresowanych kupnem mieszkania na kredyt nie będzie mogło wziąć kredytu przy nowych warunkach stosowanych przez banki? [/b]
[b]Kazimierz Kirejczyk: [/b]Zmiana warunków przyznawania kredytów uderzy w przynajmniej 40 proc., może więcej, potencjalnych nabywców. Jest to trudne do dokładnego oszacowania. W strukturze popytu dominują ludzie w wieku 25-35 lat. Ta największa grupa jest jednocześnie grupą o stosunkowo umiarkowanych dochodach, która dopiero rozpoczyna karierę zawodową. To dobrzy kandydaci do 40-letniego kredytu, ale z drugiej strony ludzie wrażliwi na zmiany na rynku pracy oraz na zmiany w strukturze rodziny. Koszty związane z pojawianiem się dzieci znacząco zmieniają możliwość obsługi kredytu. Część z tych potencjalnych nabywców została obecnie w ogóle wyeliminowana z rynku.
[b]A inne efekty ograniczania zdolności kredytowej? [/b]
Drugi efekt jest taki, że część klientów została zepchnięta do niższego segmentu rynku. Niektórzy całkiem wstrzymają się z decyzją zakupową, a inni mogą zaakceptować, że zamiast mieszkania za 8 tys. zł za mkw szukają lokalu za 6 tys., a zamiast Bemowa będzie to np. Ożarów. Jest jeszcze jedna istotna grupa, która mówi: skoro mnie dzisiaj stać na 30 mkw w dzielnicach subcentralnych, albo 50 mkw na Tarchominie, to może lepiej zbudować 120-metrowy dom 15 km od Warszawy. Liczba gospodarstw domowych, która wybrała to rozwiązanie, urosła dwukrotnie w porównaniu z sytuacją sprzed trzech lat. W ciągu ostatniego roku rozpoczęto wokół Warszawy budowę prawie 10 tys. domów, podczas gdy jeszcze kilka lat temu ta liczba sięgała 4-5 tys. domów rocznie. Widać wyraźnie, że dodatkowe 4-5 tys. rodzin, które potencjalnie mogły kupić mieszkanie na rynku pierwotnym, zdecydowało się na budowę domu. A przecież po odjęciu popytu spekulacyjnego, popyt trwały można szacować na ok. 15 tys. mieszkań rocznie w skali Warszawy. Gdy odpływa z tego 4-5 tys., to jest to bardzo wyraźny ubytek.
[b]Ilu może być w tej chwili deweloperów, którzy rozpoczęli budowy a nie mają pełnego finansowania? Ilu klientów czekających na mieszkania może się czuć naprawdę zagrożonych? [/b]