[b] Justyna Niedzielska ekspert ds. finansów osobistych portalu Inwestycje.pl:[/b]
W czasach kryzysu banki nie chcą finansować 100 proc. wartości nieruchomości, a klienci muszą się liczyć z koniecznością posiadania wkładu własnego. Instytucje finansowe uważniej niż zwykle przyglądają się potencjalnym kredytobiorcom i starannie badają ich zdolność kredytową (stabilność zatrudnienia, poziom dochodów). Bardziej rygorystycznie wybierają nieruchomość, która ma być kredytowana. Mogą ponadto żądać dodatkowych zabezpieczeń, np. ustanowienia hipoteki na innej nieruchomości lub poręczenia spłaty kredytu.
Osoba, która nie spełni tych wymogów, może mieć problem z uzyskaniem kredytu. Znikome szanse na pozytywne rozpatrzenie wniosku ma ponadto klient z niejasną przeszłością kredytową oraz taki, który z innego powodu jest dla banku niewiarygodny.
Czasy, kiedy bez większych przeszkód można było zadłużyć się na 100 proc. (a nawet więcej) wartości nieruchomości, minęły raczej bezpowrotnie. Część banków całkowicie wycofała z oferty kredyty bez wkładu własnego. Pozostałe instytucje znacznie utrudniły klientom dostęp do tego typu kredytów, m.in. poprzez podwyższenie progu dochodów wymaganego podczas ubiegania się o finansowanie. Bardzo często warunkiem uzyskania kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości jest ustanowienie dodatkowego prawnego zabezpieczenia spłaty kredytu, np. ubezpieczenia brakującego wkładu własnego.
Nie można zapominać, że kredyt na 100 proc. wartości nieruchomości jest droższy – im niższy wkład własny, tym wyższa marża, a co za tym idzie – wyższe oprocentowanie, czyli koszt kredytu hipotecznego. Przykładowo: w Polbanku marża kredytu na 300 tys. zł bez wkładu własnego wynosi 3,80 proc., a w przypadku kredytu na tę samą kwotę i wniesienia 35-procentowego wkładu własnego marża jest niższa o 0,40 p.p. i wynosi 3,40 proc.
Osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony najczęściej zyskują dziś zdolność kredytową po trzech miesiącach od dnia podpisania umowy (w niektórych bankach już po miesiącu). W przypadku umowy o pracę na czas określony klient standardowo może się ubiegać o kredyt po trzech miesiącach od dnia podpisania umowy, która nie może wygasnąć szybciej niż za sześć miesięcy.
Jeżeli potencjalny kredytobiorca pracuje na podstawie umowy o dzieło lub zlecenia, zdolność kredytową uzyska po sześciu miesiącach od dnia podpisania umowy. Jeśli natomiast czerpie dochody z najmu – może ubiegać się o kredyt po 12 miesiącach od dnia podpisania takiej umowy. Warto podkreślić, że w czasach kryzysu banki bardziej rygorystycznie wybierają nieruchomość, która ma być kredytowana. Najmniej chętnie udzielają kredytów na mieszkania, których budowa nie została jeszcze rozpoczęta, lub budynki o zaangażowaniu budowy mniejszym niż 50 proc. Instytucje finansowe niechętnym okiem patrzą również na kredytowanie nieruchomości budowanych przez mało znanego dewelopera oraz nieruchomości, z których korzysta się sezonowo (np. domków letniskowych). Część banków zaniża ponadto wartość mieszkań z wielkiej płyty.
[ramka]Warto wiedzieć
[b]Odmowa czy decyzja warunkowa [/b]
• Banki wcale nie muszą wydawać negatywnych decyzji, jeśli nie chcą udzielić kredytu. Najczęściej wydają warunkową decyzję pozytywną.
• Oznacza to, że udzielenie kredytu będzie możliwe po spełnieniu dodatkowych warunków, takich jak np. przedstawienie dodatkowego zabezpieczenia kredytu.
• Coraz częściej zdarza się również, że banki wydają pozytywną decyzję kredytową, ale na kwotę niższą od pierwotnie wnioskowanej przez klienta. Jeśli taka kwota nie zadowala potencjalnego kredytobiorcy, jest on zmuszony do wycofania się z transakcji zakupu nieruchomości i zrezygnowania z kredytu.
• Spadek liczby udzielonych kredytów o ponad 50 proc. w pierwszym kwartale 2009 roku w porównaniu z analogicznym czasem w ub.r. pozwala przypuszczać, że liczba osób, które mają problemy z uzyskaniem kredytu, znacznie wzrosła w porównaniu z sytuacją sprzed roku.
[i]źródło: Comperia.pl [/i][/ramka]