[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/07/28/andrzej-krakowiak-spoldzielnie-duzych-problemow/]Skomentuj na blogu[/link]
Świetnym rozwiązaniem tego problemu wydają się inwestycje spółdzielni, które, działając przecież wyłącznie w interesie swoich członków, a nie dla zysku, mogą budować mieszkania dużo taniej od deweloperów. Rozwiązanie jest dobre, jednak tylko w teorii. W rzeczywistości działalność spółdzielni mieszkaniowych przez lata była polem do nadużyć. Rozliczanie inwestycji w dziesięć lat po jej zakończeniu wydaje się absurdem? Nie dla pomysłowych zarządców spółdzielni, którzy próbują w ten sposób wyciągnąć dodatkowe, duże pieniądze od lokatorów. Sytuacje, kiedy zarząd spółdzielni podnosi ceny mieszkań – czasem nawet o połowę i więcej – już po oddaniu inwestycji też nie należą do rzadkości.
Jedną z głównych przyczyn patologii, jak w wielu innych przypadkach, jest złe prawo. Przepisy, które w przeszłości niewystarczająco chroniły lokatorów, pozwalały na niemal jawne „przekręty”. To dobrze, że przynajmniej częściowo zostały zmienione, zwiększając ochronę spółdzielców. Ze względu na kryzys w branży nieruchomości i związane z tym problemy z finansowaniem projektów spółdzielczych inwestycji powstaje dziś jednak jak na lekarstwo. Rzesze Polaków, którzy dzięki spółdzielniom doczekali się własnego mieszkania, nadal nie mogą spać spokojnie. Nawet za kilka lat może się okazać, że te inwestycje będą kosztować dużo więcej, niż początkowo sądzili.