Zakup ziemi pod inwestycje jest trudniejszy niż zakup gotowego produktu na rynku mieszkaniowym. Jednak w przeciwieństwie do mieszkań, minimalna kwota inwestycji rozpoczyna się już od kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse.
Marcin Jańczuk tłumaczy, że inwestowanie w ziemię polega na znalezieniu takiego produktu, który po wyposażeniu w media czy doprowadzeniu drogi pozwoli w ciągu kilku lat osiągnąć stopę zwrotu na poziomie co najmniej kilkunastu procent rocznie. Zasadniczym punktem inwestowania jest znajomość lokalnego rynku nieruchomości, uwarunkowań rozwoju gminy, planu rozbudowy lokalnej infrastruktury.
Z kolei zdaniem Aleksandra Skirmuntta, członka zarządu Emmerson Nieruchomości, kwota 50 tys. zł jest trochę zbyt mała, by myśleć o zakupie atrakcyjnej nieruchomości.
– Możemy za to kupić działkę w odległości 50 – 60 km od Warszawy, ale są to raczej działki rekreacyjne. Oczywiście, jak każdy kawałek ziemi, jego cena będzie rosnąć, ale nie możemy liczyć na jakiś duży wzrost. Może to być około 10 – 15 proc. rocznie, co przy małej kwocie zainwestowanej nie przyniesie dużego profitu – dodaje pośrednik.
Zdaniem Michała Poręckiego z portalu Nowy Adres przy obecnych cenach działek budowlanych (w graniach administracyjnych Warszawy co najmniej 150 zł, w przypadku Krakowa, Trójmiasta, Poznania i Wrocławia – około 80 – 100 zł za metr kwadratowy), kwota 50 tys. zł wystarczy najwyżej na bardzo skromną, kilkusetmetrową nieruchomość, na której da się wybudować – jeśli w ogóle – tylko niewielki domek. – Inwestorzy, którzy chcieliby zainwestować taką sumę w nieruchomości, powinni skoncentrować się na ziemi rolnej. Mimo kryzysu popyt na nią cały czas wzrasta, a wraz z nim rosną jej ceny. Według danych BGŻ, w 2007 r. hektar ziemi rolnej w Polsce zdrożał o 26,8 proc., a w 2008 r. o 30,6 proc. – mówi Michał Poręcki.