Powszechnie uważa się, że polski rynek handlowy jest zdominowany przez centra handlowe i jest to zasadniczo słuszne stwierdzenie.
Aktualnie wiele lokali na ulicach handlowych w głównych polskich miastach jest wolnych, a sytuacja ta spotęgowana została przez spowolnienie gospodarcze, szczególnie widoczne w 2009 r. [b]Największą liczbę pustych lokali handlowych przy ulicach obserwujemy obecnie w Katowicach, Łodzi, Gdyni i Warszawie[/b] (powyżej 17 lokali, wskaźnik powierzchni niewynajętych na poziomie 5 proc. i powyżej, przy czym część pustych lokali w Katowicach nie jest dostępnych, gdyż zostały już wynajęte).
Należy jednak podkreślić, iż - jak wynika z ostatnich badań przeprowadzonych przez Jones Lang LaSalle - [b]lokale przy ulicach nie są konkurencją wobec sklepów w centrach handlowych, są natomiast dodatkowym kanałem sprzedaży i dystrybucji towarów.[/b] Ulice wybierane są przez najemców z kilku powodów. Są to m.in. wzrost rozpoznawalności marki (cele marketingowe), zdobycie nowej grupy docelowej klientów, brak odpowiedniego centrum handlowego, niższe czynsze niż w centrach handlowych, niższe koszty personalne, wymogi marek – partnerów biznesowych, duże natężenie ruchu pieszego, brak odpowiednich ofert w centrach handlowych.
Choć statystyki na podstawie badania ankietowego mówią, iż obroty osiągane z mkw. w lokalach przy ulicach są niższe niż te w dobrych centrach handlowych przy jednoczesnym porównywalnym lub wyższym poziomie czynszów, zdarzają się najemcy i sklepy, które pomimo wyższych czynszów osiągają również wyższe obroty z mkw. przy głównych ulicach. Dzieje się tak, mimo że galerie otwarte są dłużej, dojazd do nich jest łatwiejszy oraz mają większy i bardziej stały w ciągu roku przepływ klienta. Wniosek z tego jest również następujący: siła przyciągania i atrakcyjność ulic handlowych w poszczególnych miastach jest różna i nierzadko dużym zainteresowaniem cieszy się bardzo krótki odcinek ulicy handlowej, na którym ulokowała się już spora grupa sklepów. Dotyczy to np. ulicy Grodzkiej w Krakowie. Zróżnicowanie atrakcyjności między poszczególnymi miastami, jak i w ramach konkretnego miasta odzwierciedlone jest również w stawkach czynszu rejestrowanych na głównych ulicach handlowych. Czynsze za najlepsze lokalizacje w centrach największych miast wahają się miesięcznie od 85 do 95 euro/mkw. w Krakowie (ul. Grodzka), 75 – 90 euro/mkw. w Warszawie (ul. Nowy Świat) do 25 – 30 euro/mkw./miesiąc w Łodzi (ul. Piotrkowska). Działalność na głównych ulicach handlowych wiąże się z kilkoma czynnikami, pod względem których ulice handlowe ustępują galeriom. Są to m.in. brak masy krytycznej (słabo rozwinięty handel przy głównych ulicach), brak lokali spełniających kryteria, konieczność dodatkowych zabezpieczeń i ochrony, niezadowalająca liczba miejsc parkingowych, brak wpływu na otoczenie/sąsiedztwo, konieczność inwestycji w stan techniczny budynku i elewacji. Ponadto prestiż niektórych marek nie pozwala na otwieranie więcej niż jednego lokalu na danym rynku.
[b]Co zrobić, żeby zwiększyć sprzedaż, podnieść obroty i poprawić wizerunek ulic handlowych?[/b] Siła przyciągania ulic handlowych jest różna w zależności od miasta i np. wpływu ruchu turystycznego na obroty, co jest dość znacznym zjawiskiem np. w Krakowie. Jednakże, aby ożywić główne ulice, należy podjąć parę inicjatyw, np. zagwarantować bezpłatne lub płatne miejsca parkingowe w pobliżu sklepów poprzez budowę ogólnodostępnych parkingów czy wydzielenie stref do parkowania, poprawić stan techniczny, a chociażby elewację budynków, oraz wzmocnić bezpieczeństwo i ochronę tych lokali, również poprzez poprawę oświetlenia. Ciekawym przypadkiem jest Piotrkowska w Łodzi, wysuwane były nawet śmiałe postulaty przywrócenia na tę ulicę ruchu samochodowego.