• – Przez ostatni miesiąc zarówno kurs franka szwajcarskiego wobec złotego, jak i euro wobec złotego lekko wzrósł. Aktualne średnie kursy spłaty są odpowiednio o 2 i 4 gr wyższe niż podczas marcowego odczytu – mówi Mikołaj Fidziński, analityk Comperii.pl. – Niestety, w przypadku notowań franka szwajcarskiego można mówić o historycznych wyżynach. Więcej za jednego franka bankom trzeba było płacić tylko na przełomie lat 2010, 2011 oraz na początku 2009 roku.
• Bardzo dobrym okresem dla kredytobiorców było choćby pierwsze półrocze 2008 roku, kiedy średni kurs spłaty dla waluty Szwajcarów wynosił 2,1 – 2,3 zł (w sierpniu tego roku odnotowaliśmy wartość 2,01)!
– Ktoś, kto zaciągnął w styczniu 2008 roku kredyt na 300 tys. zł na 30 lat w szwajcarskiej walucie, mógł po pół roku wierzyć, że zrobił złoty interes. Rata ledwo ponad 1 tys. zł, zadłużenie spadające o kilka tysięcy złotych co miesiąc.
Ale ostre umocnienie się franka wobec złotówki już pół roku później skonfrontowało kredytobiorców z nową rzeczywistością – rata: 1,6 tys. zł, zadłużenie na poziomie 445 tys. zł. – Dziś jest tylko odrobinę lepiej – komentuje Mikołaj Fidziński.
• Podobne doświadczenia mają zadłużeni w euro. – W sierpniu 2008, spłacając ratę swojego kredytu, za jedno euro płacili 3,31 zł. W lutym 2009 – aż 4,80 zł! Ale wtedy nie odczuli tego za bardzo, bo spadało oprocentowanie. Tylko ogólne zadłużenie kredytobiorców w w lutym 2009, w przeliczeniu na słabe wtedy złotówki, było niepokojąco wysokie: w przypadku kredytu zaciągniętego w styczniu 2006 r. – 364 tys. zł, w styczniu 2007 r. – 372 tys. zł, w styczniu 2008 r. – 401 tys. zł. Pół roku wcześniej odczyty te wynosiły kolejno 253 tys. zł, 258,5 tys. zł i 278,5 tys. zł – wylicza Fidziński.