Joanna Lebiedź, pośrednik i doradca rynku nieruchomości, właścicielka firmy Lebiedź sp.j.
Rz: Jakie działki – i rolne, i budowlane – właściwie są niesprzedawalne i dlaczego lepiej w nie nie inwestować?
Joanna Lebiedź: Inwestycja w grunt z założenia powinna być zawsze opłacalna. Nie każda jednak działka może przynieść spodziewane korzyści i nie na każdej można będzie wybudować dom. Poza tym nie każda będzie w przyszłości nadawała się do ponownej odsprzedaży. Na nabywców może czyhać wiele pułapek.
Przede wszystkim istotne jest, w jaki rodzaj ziemi zamierzamy zainwestować i jak planujemy ją wykorzystać.
Jeśli inwestujemy w ziemię rolną z zamiarem użytkowania jej w celach rolniczych, jedyną przeszkodą może być kiepska klasa gruntu, skażenie czy – obecnie coraz częściej brane pod uwagę – ewentualne zagrożenie powodziowe. Jednak działki o przeznaczeniu rolnym kupowane są w większości przypadków w celach spekulacyjnych, czyli aby po przekształceniu (najczęściej na cele budowlane) dokonać podziału i odsprzedać z zyskiem. W tym przypadku należy przed nabyciem gruntu upewnić się, że gmina przewiduje na danym terenie zmianę przeznaczenia pól w planie przestrzennym.
Najczęściej jednak kupowana jest ziemia budowlana z przeznaczeniem pod różnego rodzaju inwestycje – od budownictwa jednorodzinnego poprzez deweloperskie po budownictwo o przeznaczeniu przemysłowym. Tu pamiętać należy, iż sama uroda i lokalizacja to nie wszystko. Sprawdzenia wymaga mnóstwo szczegółów, a każdą analizowaną nieruchomość należy prześwietlić tak pod względem prawnym, jak i faktycznym jeszcze przed wręczeniem zadatku.