- Najpewniejszą i najbezpieczniejszą formą zatrudnienia jest umowa o pracę. W ocenie banków, osoby uzyskujące dochody na podstawie umowy o pracę są najbardziej pewną grupą kredytobiorców. Przede wszystkim dlatego, że umowa o pracę jest postrzegana, jako gwarancja długoterminowego zatrudnienia. A to dla banku oznacza terminowe i bezproblemowe regulowanie rat zaciągniętego kredytu - wyjaśnia Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Dawniej banki udzielające kredytów hipotecznych wymagały zatrudnienia na podstawie umowy zawartej na czas nieokreślony, jednak od kilku już lat ich podejście jest zdecydowanie bardziej liberalne i umowy o pracę czasowe również dają szansę na kredyt.
Etatowiec planujący kupić mieszkanie finansowe kredytem hipotecznym często już po trzech miesiącach zatrudnienia może udać się do banku z wnioskiem o kredyt. Jednak są banki, w których ten okres jest dłuższy, nawet od sześciu do dwunastu miesięcy.
- Jeśli ten wymóg jest spełniony, to do wyliczenia zdolności kredytowej klienta, najczęściej brana jest pod uwagę średnia wysokość dochodów z trzech ostatnich miesięcy. W przypadku osób zatrudnionych na podstawie umowy na czas określony stawiany jest jeszcze jeden dodatkowy warunek dotyczący okresu obowiązywania umowy. Nie może ona wygasać w ciągu najbliższych dni czy tygodni. Najczęściej banki wymagają, aby pracownik okazał umowę obowiązującą jeszcze przez minimum 6 miesięcy od chwili złożenia wniosku - mówi Michał Krajkowski.
A jak jest z zaufaniem banków do osób pracujących na umowę zlecenie lub o dzieło? Doradcy kredytowi twierdzą że, choć banki różnicują formy osiągania dochodów przy udzielaniu kredytów, jednak nie dyskwalifikują osób, które nie mają stałej formy zatrudniania. Widzą bowiem, że coraz większa liczba potencjalnych klientów właśnie na tej podstawie ma wypłacane wynagrodzenie. W związku z tym dostosowują swoje regulaminy tak, aby nie skreślać ich z listy swoich potencjalnych klientów. Nie znaczy to jednak, że nie musza oni spełniać określonych wymagań.